Podczas konferencji prasowej premier tłumaczył, dlaczego podjął decyzję o przyspieszonych wyborach w partii. Uznał, że przedłużająca się kampania wewnętrzna zawracałaby głowę partii i ludziom. Jego zdaniem, sprawy trzeba umieć rozstrzygać możliwie szybko i dać przy tym szansę wszystkim, którzy chcą walczyć o przywództwo w partii. Premier dodał, że przyspieszony termin jest też po to, aby skupić się na sprawach pozapartyjnych. Przedłużanie procesu w nieskończoność wpłynęłoby na jakość rządzenia - przyznał.
Donald Tusk powiedział także, że zależy mu na pozostaniu na stanowisku szefa PO. Jednocześnie stwierdził jednak, że liczy na zgłoszenia rywali i uczciwy pojedynek. Według niego najważniejszym jest, aby ci, którzy mają inną wizję rządzenia krajem i Platformą, mięli odwagę stanąć do walki. Każde zwycięstwo jest słodkie, ale zwycięstwo bez konkurentów mniej smakuje - zażartował premier. Dodał, że potencjalni kandydaci na szefa PO powinni określić czy będą startować w wyborach czy nie. Na pytanie, czy Grzegorz Schetyna i Jarosław Gowin powinni już teraz podjąć decyzję o tym, czy wystartować, Donald Tusk odpowiedział twierdząco. Premier nie chciał jednak zdradzić, którego z potencjalnych kontrkandydatów bardziej się obawia.
29 czerwca odbędzie się Konwencja Krajowa PO. Podczas konferencji premier przyznał, że termin ten nie jest przypadkowy. Na taką decyzję wpłynął fakt, że również tego dnia zjazd zapowiedział największy konkurent PO - Prawo i Sprawiedliwość.
Wczoraj Zarząd Krajowy Platformy Obywatelskiej zdecydował, że na konwencji krajowej partii, 29 czerwca, będzie możliwe dokonanie zmian w statucie partii. To umożliwi przeprowadzenie bezpośrednich wyborów przewodniczącego PO. Te prawdopodobnie rozpoczęłyby się w lipcu. Jeśli zwycięzca zostanie wyłoniony w pierwszej turze, wybory zakończą się w sierpniu. Jeśli nie, druga tura odbędzie się we wrześniu.