Poseł krytykował polityków, atakujących instytucję plebiscytu. Według niego dzięki referendum obywatele są w stanie, w trakcie kadencji władz, korygować ich działania. Poseł dodał, że nie można odbierać ludziom prawa do wypowiadania się w ważnych sprawach czy też ograniczać im możliwości odwoływania władz lokalnych, tak jak zakłada projekt ustawy, przygotowywany przez prezydenta.
Sasin zastrzegł, że skutki plebiscytu nie mogłyby powodować kryzysu w finansach publicznych.
Zdaniem posła, zadaniem środowisk opiniotwórczych powinno być zachęcanie obywateli do udziału w aktach demokracji. Polityk skrytykował przy tym działania swoich konkurentów z Platformy Obywatelskiej, którzy namawiają, by nie brać udziału w referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy.
Projekt wzmocnienia instytucji referendum przygotowują instytucje obywatelskie, wśród nich Solidarność. Ma on między innymi zakładać, że referendum będzie ogłaszane obligatoryjnie, jeśli pod wnioskiem podpisze się ponad 500 tysięcy obywateli. Dziś Sejm, bez różnicy ile osób podpisze się pod wnioskiem, może zdecydować że plebiscyt się nie odbędzie.
Inicjatorzy projektu podkreślają, że spod rozstrzygania w referendum wyłączone byłyby takie sprawy jak obronność, amnestia, podatki czy daniny.
Prace nad przygotowaniem obywatelskiego projektu ustawy o referendach rozpoczęły się w sobotę w Łodzi. Zmiana konstytucji w kwestii referendów krajowych to także jeden z głównych postulatów akcji protestacyjnej związkowców, zapowiedzianej na wrzesień.