W tym czasie wchodzono w system gospodarki rynkowej. Realizowane były procesy prywatyzacyjne. Tadeusz Mazowiecki potrafił wziąć na swoje barki tak ogromne wyzwania, a te zmiany przyniosły więcej korzyści niż strat - podkreśla ekspert w rozmowie z IAR.
Reklama
Ekonomista ubolewa, że reformy gospodarcze zostały jednak zahamowane w latach 90-tych. - Chodzi głównie o dalszą komercjalizację przedsiębiorstw. Nie wdrożono wszystkich założeń tego programu i cały czas nie możemy wyjść z problemu deficytu budżetowego - podsumowuje Dariusz Woźniak.
Tadeusz Mazowiecki zmarł rano dziś w wieku 86 lat.
Komentarze(57)
Pokaż:
Ale następnym razem przyjął mnie już w otoczeniu dwóch swoich doradców. Jednym z nich był Waldemar Kuczyński. To właśnie on naciskał na Mazowieckiego, by odrzucił ten pomysł, bo media "wymkną mu się z rąk". A mnie i wielu innym działaczom właśnie o to chodziło, by media nie były kontrolowane przez polityków.
Wtedy właśnie zacząłem podejrzewać, że Mazowiecki otoczony jest przez ludzi, którym wcale nie zależy na prawdziwej demokracji i wolności w Polsce, ale na łagodnym przejęciu władzy, dzięki czemu cała nomenklatura zostałaby jakoś "ulokowana" w nowej rzeczywistości. Tak właśnie się stało. Nam zaś chodziło o to, by m.in. poprzez taką radę prasową blokować działalność m.in. dziennikarzy ubeków.
Dziwiłem się, że tak bardzo Wałęsa i jego ludzie bratali się z Kiszczakiem i innymi "towarzyszami", że pili razem wódkę itd.
Po pierwszych numerach "Gazety Wyborczej", bo taką nazwę otrzymała, do których ja również pisywałem, wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze. Ale później nastąpiła dziwna przemiana "GW" nie tylko w medium lewicowe, ale także przeciwne lustracji. Zaczęła pisać jakby "na odwrót".
A przecież w pierwszych założeniach ideowych "S" była zasada desowietyzacji kraju. Chodziło o pozbycie się wszelkich naleciałości, które narzucał nam "wielki sąsiad", i całego tego PRL-owskiego sposobu zarządzania. Te niepokojące zmiany zaczęły się od mianowania trzech osób, które miały nadzorować finanse "GW", czyli Zbigniewa Bujaka, Aleksandra Paszyńskiego i Andrzeja Wajdy.
Zaczęło mnie to coraz bardziej niepokoić, tym bardziej że w ustaleniach z obrad Okrągłego Stołu było jasno napisane, że ta gazeta miała służyć wszystkim partiom opozycyjnym, do respektowania tej zasady było zobowiązane jej kierownictwo, zwłaszcza redaktor naczelny Adam Michnik.
Skąd się nabrało tych, którzy służą dziś kłamstwu? Przecież, gdy oni mówią, to brzmi tak, jakby cytowali dziennikarzy z "Trybuny Ludu". To prawie te same zdania, te same sformułowania, to się czuje... I tak samo służą kłamstwu. A kłamstwo niszczy człowieka, rozbija rodziny, zatruwa życie społeczne.