Kody źródłowe do dronów oferowanych przez jedną z izraelskich firm prawdopodobnie są w rękach Rosjan – powiedział w rozmowie z DGP były wiceszef MON Waldemar Skrzypczak. W dniu publikacji rozmowy generał podał się do dymisji. Poszliśmy tropem jego tezy.
Wersję Skrzypczaka potwierdzają e-maile opublikowane przez portal WikiLeaks. Potwierdził ją również w rozmowie z DGP były oficer Służby Wywiadu Wojskowego, który zna sprawę. Były szef polskiego wywiadu gen. Zbigniew Nowek powiedział DGP, że ta teza jest jak najbardziej realna.
– Do takiej wymiany faktycznie doszło (informacji między Izraelem a Rosją na temat kodów źródłowych dronów – red.). Co więcej, Rosja przekazała te kody Hezbollahowi, który dzięki temu zniszczył przynajmniej dwa izraelskie drony – mówi nam były oficer wywiadu wojskowego. Rzecznik MON Jacek Sońta w rozmowie z nami przekonuje, że teza Skrzypczaka opublikowana na łamach DGP jest „wypowiedzią generała, a nie oficjalnym stanowiskiem MON”.
Generał wymienił nazwę samolotu Heron. Produkuje go firma IAI, konkurent koncernu Elbit na rynku bezzałogowców. Skrzypczak był oskarżany o zbyt bliskie związki właśnie z Elbitem i faworyzowanie tego dostawcy.
Reklama
Sprawa herona ujrzała światło dzienne pod koniec lutego ubiegłego roku za sprawą portalu WikiLeaks. Znalazły się tam poufne dane pochodzące z amerykańskiego ośrodka analitycznego Stratfor, dla którego pracują byli oficerowie CIA, sił zbrojnych USA i urzędnicy Pentagonu.
Według informatora Stratforu (pochodzącego z Meksyku) Rosja dokonała wymiany informacji z Izraelem na temat uzbrojenia. Moskwa udostępniła Tel Awiwowi kody źródłowe do rakiet Tor-M1, które wcześniej sprzedała Iranowi. W drugą stronę przekazano kody źródłowe do bezzałogowców, które wcześniej od Izraela kupiła Gruzja. Wszystko działo się tuż przed rosyjską inwazją na ten kraj w sierpniu 2008 r. Na kilka miesięcy przed przekroczeniem przez siły rosyjskie tunelu Rokijskiego w drodze do Osetii Południowej Gruzini zgłosili się m.in. do Meksyku, deklarując chęć zakupu produkowanych u nich dronów. Władze w Tbilisi dysponowały już bezzałogowcami. Ale te były z Izraela (od firm IAI i Elbit). Tbilisi dysponowało też wiedzą o tym, że Rosjanie mogą mieć kody źródłowe do ich maszyn. Meksyk z kolei miał swoje konstrukcje i swoje kody źródłowe. Był pod tym względem suwerenny.
Jak twierdzi źródło Stratforu, którego opinie trafiły do WikiLeaks, Gruzini byli gotowi zapłacić wysoką cenę. Firma meksykańska nie zdecydowała się na sprzedaż. Jak czytamy: „została ostrzeżona o możliwych poważnych reperkusjach politycznych”.
– Handel tego typu (danymi o uzbrojeniu – red.) jest oczywiście możliwy. Trudno sobie wyobrazić, by Rosjanie kupowali drony bez kodów. To jest mocarstwo, a oni nabywając sprzęt, stawiają inne wymagania – mówi gen. Zbigniew Nowek, były szef Urzędu Ochrony Państwa i Agencji Wywiadu. – Kupowanie dronów, których kody źródłowe mają Rosjanie, jest bez sensu – komentuje generał.
Stratfor przyznał, że część ich e-maili, które opublikował portal WikiLeaks, jest autentyczna. – To, że o sprawie jest tak cicho, przemawia za tezą, że te informacje są prawdziwe – podsumowuje jeden z analityków, z którym rozmawialiśmy.
Drony, których cyberbezpieczeństwo w rozmowie z DGP zakwestionował gen. Skrzypczak, są na wyposażeniu sił zbrojnych Izraela, Indii, Niemiec i Turcji. Korzysta z nich również brazylijska policja federalna.