Donald Tusk oczekuje, że przemiany, które dokonują się w Kijowie doprowadzą do wykształcenia i przekształcenia instytucji państwa demokratycznego, co z kolei umożliwi udzielenie Ukrainie pomocy finansowej. Premier wskazywał między innymi na konieczność ograniczenia korupcji.

Reklama

Chcielibyśmy pomóc Ukrainie jak najlepiej wykorzystać ten moment wyjątkowy dla tego państwa i regionu - mówił Donald Tusk. - Same pieniądze nie wystarczą - przekonywał szef rządu. Zaznaczył, że dopiero "pieniądze + zmiany" dadzą efekt na Ukrainie.

Premier powiedział też, że istnieje obawa, że środki finansowe, które trafiłyby dzisiaj na Ukrainę, przepłynęłyby przez nią jak przez kraj tranzytowy. - Byłoby ironią gdyby Europa i świat Zachodu zrzucały się na wielką finansową pomoc dla Ukrainy po to, by istotna część tych środków poszła na zapłatę zadłużenia wobec Rosji - mówił Tusk. Jednocześnie dodał, że długi trzeba płacić, ale nie po to Polska chce tę pomoc organizować.

Donald Tusk wyjaśniał, że Warszawa nie będzie formułować warunków, ponieważ nie ona wykłada pieniądze bezpośrednio. Nie oznacza to, że Polska nie pomoże Ukrainie finansowo. - Kiedy mówimy, że najbardziej użyteczny byłby MFW, to wskazujemy tę instytucję jako jej współuczestnik. Jeśli Fundusz pomoże Ukrainie, to pomożemy również my - tłumaczył szef rządu. Dodał, że to samo dotyczy również środków europejskich. To są także polskie pieniądze.

Reklama

Ukraina poinformowała, że na lata 2014-2015 potrzebuje 35 miliardów dolarów. Ta kwota pozwoli krajowi uniknąć bankructwa.