Byliśmy przekonani, że robimy dobrze - zapewniał w Sejmie dziennikarzy były rzecznik PiS Adam Hofman.

W pismach do Kancelarii Sejmu trzej posłowie uzasadnili swoją decyzję o zwrocie pieniędzy "powstałymi wątpliwościami" oraz nakazem zwrotu ekwiwalentu lotniczego, który otrzymali wcześniej posłowie Zbigniew Girzyński i Jan Kazimierczak.

Reklama

W przeciwieństwie do Zbigniewa Girzyńskiego, Adam Hofman nie zamierza za nic przepraszać. Jego zdaniem przeprosić powinien marszałek Sikorski, który "odpowiada za bałagan w Kancelarii i rozpętał tą historię".

Adam Hofman dodał, że z sejmowego audytu wynika, że wewnętrzne przepisy są niejasne i powiedział, że "pan marszałek też ma swoje grzechy na sumieniu".

Reklama

Poseł powtórzył, że pozostaje przy swojej interpretacji ekwiwalentu, zgodnie z którą poseł ma prawo go pobrać w kwocie odpowiadającej cenie biletu lotniczego, a następnie ma dotrzeć na miejsce delegacji - jakim sposobem to jego sprawa.

Według Adama Hofmana poseł nie musi się z pobranych pieniędzy w żaden sposób rozliczać, nawet jeżeli kupił bilet na tanie linie, a potem deklarował jazdę własnym samochodem.

CZYTAJ WIĘCEJ: Wipler "kilometrówkowym" rekordzistą. Rozbijał się autem i taksówką >>>

Reklama

Marcin Święcicki z Platformy Obywatelskiej uważa, że posłowie zwracają pieniądze, bo chcą "wrócić do łask prezesa Kaczyńskiego". Poseł PO nie ma wątpliwości, że postępowanie trzech byłych posłów PiS było nieetyczne.

To jest ewidentna rzecz wykorzystania do własnej kieszeni przepisów i dorabiania sobie na finansowaniu podróży zagranicznych - stwierdził poseł. Dodał, że trudno oświadczenia posłów Hofmana, Kamińskiego i Rogackiego traktować jako wiarygodne, bo na razie są sędziami we własnej sprawie.

Stanisław Żelichowski z PSL przypomniał, że problemy trójki posłów rozpoczęły się nie od marszałka Sikorskiego, ale od podróży do Madrytu tanimi liniami, gdzie doszło do awantury z udziałem ich żon, na tle spożywania własnego alkoholu.

Jeżeli ktoś jest tak oszczędny, a teraz chce oddać wszystkie środki, które dostał, to to się gryzie- uważa Stanisław Żelichowski. Jego zdaniem posłowie powinni ponieść konsekwencje tego, co zrobili i prezes PiS dobrze zrobił, usuwając ich z partii.

Poseł SLD Grzegorz Napieralski powiedział, że nie jest już pewien tego, co poseł może, a czego nie może, ale uznał, że zwrot środków jest dobrym posunięciem. Według posła Sojuszu prawnicy powinni przygotować dla parlamentarzystów bardzo jasne zasady rozliczeń. Grzegorz Napieralski dodał, że zawsze latał za granicę samolotem, bo nie wyobraża sobie podróży samochodem do Paryża czy Madrytu. "Chciałbym, żeby ta sprawa się zakończyła" - powiedział. Dodał, że chciałby wiedzieć, co złego się wydarzyło i kto jest winny.

PiS nie chce oceniać posunięć swoich byłych posłów. Rzecznik Marcin Mastalerek wyjaśnił, że od dnia, kiedy zostali usunięci z PiS, nie komentuje ich działań, bo nie jest to sprawa Prawa i Sprawiedliwości.

Sprawa dla nas jest zamknięta - oświadczył. Sprawą poselskich rozliczeń zajęła się już warszawska prokuratura. Postępowanie dotyczy nie tylko posłów i byłych posłów PiS, ale także "kilometrówki" marszałka Sikorskiego i wiceministra zdrowia Sławomira Neumanna.