Jeśli ktoś nie będzie widnieć w spisie wyborców, nie będzie mógł zagłosować, a taki czarny scenariusz jest według samorządowców prawdopodobny. Problem jest na tyle poważny, że w zeszłym tygodniu w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji doszło do zamkniętego spotkania lokalnych włodarzy z przedstawicielami resortu spraw wewnętrznych. Temat dyskusji: Omówienie potencjalnych problemów związanych z procedurami przeprowadzania wyborów w kontekście wprowadzenia od 1 marca 2015 r. nowego dowodu osobistego i nowego mechanizmu funkcjonowania rejestrów państwowych.
Problem sprowadza się do zmian w sposobie prowadzenia rejestrów państwowych zawierających dane o obywatelach. Do tej pory gminy opierały się na swoich lokalnych bazach i tam wprowadzały wszelkie zmiany dotyczące mieszkańców. Następnie dane te były przesyłane do rejestrów centralnych (co gminom wychodziło z różnym skutkiem, wskutek czego rejestr PESEL jest pełen błędów i dziur). Od marca cały proces będzie przebiegał odwrotnie. Lokalne urzędy, np. gminy czy urzędy stanu cywilnego, zmiany wprowadzać będą bezpośrednio w centralnej bazie PESEL, do której dostęp będą miały samorządy w całym kraju (dzięki czemu sprawy urzędowe załatwimy w sposób odmiejscowiony). Następnie informacje te trafiać będą do lokalnych baz danych.
W świetle tych zmian gminy nie są pewne, która baza – lokalna czy centralna – ma posłużyć do sporządzenia spisu wyborców. Pytane przez nas o to MSW wyjaśnia, że gminne zbiory meldunkowe nie zostaną zlikwidowane, a jedynie przekształcone w rejestry mieszkańców. I właśnie na podstawie tych rejestrów powstaną spisy wyborców. Dane powinny być aktualne, bo będą pochodziły z PESEL, do którego dostęp będą miały urzędy w całej Polsce.
Nie wiadomo jednak, czy ten przepływ informacji z "góry na dół" będzie możliwy w każdej gminie. "Problematyczne" mogą się okazać zwłaszcza te osoby, które w okresie od marca (zmiana sposobu prowadzenia rejestrów) do maja (czasu wyborów prezydenckich) np. zmienią adres zamieszkania czy nazwisko. Dotyczące ich zmiany mogą nie trafić z centralnego rejestru do baz lokalnych, z których robione będą spisy wyborców. Jak sugeruje nam jedna z osób znających temat, za ewentualne problemy z przygotowaniem spisu wyborców odpowiedzialność poniosą gminy. Twierdzi, że samorządy powinny zadbać o to, by ich lokalne systemy były w stanie łączyć się z PESEL. To jedyna droga, by mogły aktualizować swoje bazy i na ich podstawie stworzyć jak najbardziej aktualny spis wyborców. Problem w tym, że gminy się ociągają. – Niektóre jednostki nie wiedzą, że powinny o to zadbać, choć MSW zwraca na to uwagę już od wielu miesięcy. Niestety samorządy w różny sposób skonstruowały umowy z producentami aplikacji i teraz niektóre firmy domagają się wynagrodzenia za opracowanie specjalnego modułu do "odpytywania" rejestru PESEL – wskazuje nasz rozmówca.
Reklama
To niejedyne problemy, przed którymi stoją i rząd, i gminy. Choć w związku z opóźnieniami MSW przesunęło informatyczną rewolucję ze stycznia na marzec, w dalszym ciągu wielu samorządowców jest zdania, że nowy system rejestrów państwowych nie będzie gotowy na czas i skończy się albo kompletnym paraliżem, albo kolejnym przesunięciem terminu. – Prace programistyczne są już zakończone, wdrożyliśmy paczkę ostatnich zmian, która jest teraz weryfikowana w MSW. Wczoraj rozpoczęliśmy też drugą edycję egzaminów dla urzędników, która potrwa do końca tygodnia – uspokaja Piotr Mierzwiński, rzecznik Centralnego Ośrodka Informatyki podległego MSW.
Samorządowcy mają też za złe resortowi spraw wewnętrznych, że do tej pory nie dostały dodatkowego sprzętu IT na potrzeby obsługi nowych systemów rejestrów państwowych. I rzeczywiście, jak wynika z pisma MSW przygotowanego dla członków Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego, doposażenie gmin zostało przesunięte z przełomu 2014 i 2015 r. na drugi kwartał 2015 r. MSW przekonuje, że to wina gmin. Podstawą doposażenia, w zgłoszony za pomocą ankiety sprzęt IT, jest podpisana przez kierownika jednostki papierowa wersja ankiety. Do 1 grudnia 2014 r., po wielokrotnych przypomnieniach i monitach, do MSW wpłynęły 2333 ankiety z 2496 oczekiwanych – czytamy w piśmie od MSW. Na otarcie łez resort sugeruje gminom wykorzystać sprzęt dostarczony pięć lat temu na potrzeby ZMOKU – Zintegrowanego Modułu Obsługi Końcowego Użytkownika, który miał połączyć gminy z administracją centralną. Projekt okazał się niewypałem, nigdy nie został wdrożony, a w wielu gminach komputery leżą odłogiem do dziś, bo obawiają się one używać sprzętu, na który gwarancja dawno minęła. Teraz te komputery dostaną szansę na drugie życie.

CZYTAJ TAKŻE: Ogórek chce napisać prawo od nowa. Kandydatka SLD przedstawiła program>>>