Inspektor Zbigniew Maj poinformował na konferencji prasowej, że "czarę goryczy" przelała prowokacja zorganizowana przez byłych pracowników Biura Spraw Wewnętrznych. - Moja sprawa dotyczy rzekomo przyjęcia przeze mnie korzyści majątkowej w postaci 5 butelek wódki i nierozliczenia 10 tys zł. - mówił Maj.
Miałem świadomość, że moje decyzje i ruchy personalne mogą spotkać się z oporem, sprzeciwem czy wręcz prowokacją. Dotknąłem układów, które od lat funkcjonowały w wielu miejscach policji i zostałem zaatakowany - tłumaczył Maj. Jak wyjaśnił, od kiedy stanął na czele KGP, od dziennikarzy dowiadywał się o różnych sprawach, w których rzekomo pojawia się jego nazwisko. Dodał, że zdecydował się odejść ze stanowiska, bo nie może skutecznie pracować "w atmosferze pomówień", a także dlatego, by "nie być obciążeniem dla całej formacji".
Inspektor Maj podsumował też krótko swoje dokonania w ciągu ostatnich miesięcy. - Zacząłem wprowadzać reformę zarówno Komendy Głównej Policji, jak i zmiany w stylu pracy, zarządzaniu poszczególnych komend wojewódzkich. Przeprowadziłem audyt w Biurze Spraw Wewnętrznych. Przyspieszyłem prace związane z przygotowaniem do Światowych Dni Młodzieży, doprecyzowałem zabezpieczenie szczytu NATO w Warszawie, przeforsowałem skalę i zakres podwyżek dla policji - wyliczył.
Informację o dymisji potwierdził wcześnie rzecznik Komendanta Głównego, Marcin Szyndler.
Z kolei wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński powiedział dziennikarzom w Sejmie, że Komendant Główny Policji tłumaczy swoją dymisję "względami osobistymi". Według wiceministra Zielińskiego, "będzie rekomendacja dla pani premier, by dymisję przyjąć".
Zbigniew Maj służy w policji od 20 lat. Był między innymi wiceszefem Centralnego Biura Śledczego oraz zastępcą Komendanta Wojewódzkiego Policji w Gdańsku. Nominację na Komendanta Głównego otrzymał 11 grudnia zeszłego roku.