Spór o prawidłowość przyjęcia budżetu na 2017 r. przeniósł się do Senatu, który teraz ma się zająć omawianiem ustawy. Senatorowie z PO postarają się wstrzymać prace nad nią. Wczoraj podczas posiedzenia senackich komisji składali wnioski o odłożenie prac z powodu wątpliwości co do prawidłowości uchwalenia budżetu.

Reklama
Mamy nadzieję, że kilka dni wystarczy, by konflikt, który zrodził się w Sejmie, został wyjaśniony. To pomoc dla władz Sejmu, by rozwiać wątpliwości. Liderzy ugrupowań parlamentarnych powinni usiąść i je wyjaśnić - argumentował na posiedzeniu senackiej komisji budżetu i finansów Kazimierz Kleina z PO. Przeciwny wnioskowi był szef komisji Grzegorz Bierecki z PiS, który argumentował, że kilka dni może nie wystarczyć, a Senat musi zająć stanowisko wobec budżetu do 12 stycznia. My procedujemy w Senacie w oparciu o przedstawioną przez Sejm ustawę. Mamy 21 dni na jej rozpatrzenie - mówi Bierecki.
PiS i PO mają zupełnie inny punkt widzenia na tę kwestię. Z punktu widzenia PiS budżet został przyjęty 16 grudnia w głosowaniu w Sali Kolumnowej. Wszystko odbywało się zgodnie z regulaminem. Mieliśmy konstytucyjne kworum i uważamy, że ten budżet był uchwalony zgodnie z prawem - zapewnia rzecznik PiS Beata Mazurek. PO podważa legalność tego głosowania i twierdzi, że poprzednie posiedzenie Sejmu trwa, a ustawa nie została przyjęta. Walczymy o zasady poprawnej legislacji, o przestrzeganie prawa, które zostało w ewidentny sposób złamane, jeśli chodzi o konstytucję i regulamin Sejmu - deklaruje senator PO Sławomir Rybicki.
Spór o budżet może jednak nie wrócić do Sejmu, bowiem jak wynika z naszych informacji, PiS bierze pod uwagę, że podczas prac w Senacie nie zostanie uchwalona żadna poprawka do ustawy. Jest taka dyrektywa - mówi nam jeden z polityków prawicy. I tak np. szef senackiej komisji budżetu i finansów nie zamierza zgłaszać żadnej poprawki. Na pewno nie zrobią tego senatorowie PO, którzy w ogóle podważają legalność ustawy o finansach państwa na 2017 r. w Senacie. Jeśli PiS, który ma większość, nie przegłosuje żadnej zmiany, ustawa zamiast wracać do Sejmu, trafi na biurko prezydenta Andrzeja Dudy. Taki plan ma odciąć paliwo protestującej opozycji w Sejmie, utrudnić jej podważanie ustawy i oddalić widmo kolejnej awantury na sejmowej sali.
Osobną sprawą jest to, co zrobi Andrzej Duda. Prezydent ma dwie możliwości. Może podpisać ustawę i wówczas wchodzi ona w życie. Druga droga to zaskarżenie jej do Trybunału Konstytucyjnego, by to sędziowie orzekli, czy budżet był przyjęty prawidłowo. Trybunał ma na rozpatrzenie wniosku dwa miesiące. Ale jak wynika z naszych rozmów z politykami PiS, raczej nie liczą się oni z tą drugą możliwością. Wprawdzie większość w TK będą mieli przy podejmowaniu decyzji sędziowie wybrani głosami PiS, ale gdyby pojawiła się spora liczba zdań odrębnych, mogłaby to podchwycić opozycja.
Trzy warianty rozwiązania sporu:
1. Zamrożenie konfliktu. Choć PiS i resztę opozycji różni podejście co do tego, czy budżet był uchwalony prawidłowo, czy nie, jest bardzo prawdopodobne, że 11 stycznia obrady zaczną się jednak w tradycyjnym miejscu. – Chcemy, by posiedzenie Sejmu 11 stycznia odbywało się na sali plenarnej. To od opozycji zależy, czy nam to umożliwi – mówi Beata Mazurek. Jak wynika z naszych rozmów z politykami drugiej strony, prawdopodobny jest wariant, że nie będzie ani blokowania mównicy, ani fotela marszałka Sejmu. A gdy marszałek otworzy obrady, ze strony liderów opozycji pojawią się wnioski formalne dotyczące legalności posiedzenia czy przyjęcia budżetu.
Wnioski będą załatwiane drogą regulaminową. Może dojść do rozmów na konwencie seniorów czy spotkania liderów klubów sejmowych. Konflikt mógłby zostać rozwiązany w ten sposób, że wprawdzie opozycja nie zmieni zdania i może wszcząć kroki prawne wobec ustaw przyjętych 16 grudnia (np. zaskarży budżet do TK), ale bieżące posiedzenie będzie kontynuowane. Taki wariant uprawdopodobni się, jeśli PiS faktycznie nie odeśle z powrotem do Sejmu żadnej ze spornych ustaw uchwalonych 16 grudnia.
2. Blokada i posiedzenie poza salą plenarną. Jeśli PO i Nowoczesna postawią na twardy kurs i nie dopuszczą do rozpoczęcia obrad lub okaże się, że po ich rozpoczęciu znów zablokują mównicę, obrady mogą być ponownie przeniesione do Sali Kolumnowej. PiS szykuje się także na taki wariant. Z innych sal mogą zostać zebrane zestawy do głosowania elektronicznego i tym razem nie będzie kłopotów z ręcznym liczeniem głosów. A z naszych informacji wynika, że pod uwagę brany jest też wariant C, czyli głosowanie w ogóle poza parlamentem, gdyby się okazało, że opozycja spróbuje zablokować także Salę Kolumnową.
3. Wariant przedłużonego konfliktu. To jeszcze jedna możliwość dla PiS. Jeśli budżet faktycznie zostanie uchwalony bez poprawek, to posiedzenie Sejmu 11 stycznia może zostać przesunięte na inny termin. Wówczas kłopot będzie miała opozycja. Już teraz w związku z zagraniczną wyprawą Ryszarda Petru czy ujęciami z sali plenarnej ze śpiewającą poseł Joanną Muchą ma ona kłopoty wizerunkowe. Gdyby marszałek odłożył posiedzenie, te problemy tylko by się nasiliły. I jeszcze trudniej byłoby uzasadnić trwający protest.

psav linki wyróżnione