Morawiecki pytany był w TVP Info o jego czwartkowe spotkanie w Brukseli z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem; czy jego zdaniem Francja rozumie wycofanie się Polski z zakupu śmigłowców caracal.

Reklama

- To nigdy nie jest tak, że jak ktoś liczył na wielką sprzedaż - w tym przypadku helikopterów produkowanych u nich - że będzie pogodzony nagle z tą decyzją. Oczywiście oni są niezadowoleni z tego - powiedział.

Według niego informacja dotycząca tego, że jakość wykonania śmigłowców może stać pod znakiem znaku zapytania "jest też elementem, nad którym muszą niektórzy producenci pomyśleć".

Minister ds. sił zbrojnych Francji Florence Parly zapowiedziała niedawno reorganizację obsługi technicznej i konserwacji wyposażenia sił powietrznych. Według niej ponad połowa samolotów i helikopterów wojskowych francuskich sił powietrznych nie może latać, bo ich naprawy kosztują zbyt drogo. Problemem nie jest jakość sprzętu, ale warunki utrzymania go w stanie operacyjnym – podkreśla resort. Jako przykład podano śmigłowiec wielozadaniowy caracal, którego godzina lotu kosztowała 19 tys. euro w 2012 roku, a w 2016 roku doszła do 34 tys.

Wiosną 2012 r. w Polsce rozpisano przetarg na wielozadaniowe śmigłowce dla wojska. W kwietniu 2015 r. MON wskazało na śmigłowiec caracal, a wartość kontraktu miała wynieść łącznie z podatkami 13,4 mld zł. Protestowały wtedy PiS i związki zawodowe, działające w zakładach w Mielcu i Świdniku, które również startowały w przetargu. We wrześniu 2015 r. rozpoczęły się negocjacje umowy offsetowej, której podpisanie było warunkiem zawarcia kontraktu. Na początku października 2016 r. Ministerstwo Rozwoju uznało ofertę offsetową za niezadowalającą, a dalsze rozmowy za bezprzedmiotowe.

Reklama

Obecnie w MON trwa nowe postępowanie, które ma wskazać śmigłowce dla wojsk specjalnych i do zadań morskich.

Premier ws. art.7: Nie będziemy działać pod pistoletem, mamy prawo się reformować

Na pewno nie będziemy działać pod pistoletem, jesteśmy krajem, który ma prawo się reformować - powiedział w sobotę premier Mateusz Morawiecki, pytany o możliwość uruchomienia wobec Polski art.7 unijnego traktatu.

Komisja Europejska będzie w środę analizować ustawy o Sądzie Najwyższym oraz KRS i podejmie decyzje, czy aktywować wobec Polski art. 7.

- To jest prerogatywa Komisji Europejskiej. Jest to spojrzenie jednostronne, mocno wspierane poglądami wyłącznie naszych przeciwników politycznych. Sądzę, że jakieś refleksje zostały zasiane. Jaka będzie decyzja nie wiem. Na pewno nie będziemy działać pod pistoletem. Jesteśmy krajem, który ma prawo się reformować – powiedział premier w sobotę w TVP.

Art. 7 unijnego traktatu mówi, że na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub KE, Rada UE może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości unijnych. Decyzja w tej sprawie, która jest podejmowana przez kraje większością czterech piątych, nie wiąże się jeszcze z sankcjami, ale jest krokiem na drodze do nich.

Morawiecki: Rozmowy w Brukseli doprowadziły do nowego spojrzenia na pewne tematy

- Jestem bardzo zadowolony, ponieważ rzeczywiście te rozmowy doprowadziły do kilku nowych otwarć, nowego spojrzenia na pewne tematy - powiedział premier o swej wizycie w Brukseli.

Wymienił w tym kontekście sprawę Brexitu, która "nas niepokoiła dwa-trzy miesięce temu". - Ten temat rozwiązał się bardzo pomyślnie, po naszej myśli przede wszystkim- poinformował. - Prawa naszych obywateli, którzy tam są i chcą na razie zostać - bo ja cały czas wierzę, że przynajmniej znaczna ich część wróci tutaj do Polski, będą tam zagwarantowane, również prawa socjalne - oświadczył premier.

Dodał, że z drugiej strony "te rachunki, które trzeba płacić, bo Wlk. Brytania jest płatnikiem netto do budżetu UE, też będą wszystkie pokryte tak jak my sobie tego życzyliśmy; więc twarda postawa negocjacyjna na pewno się tutaj opłaciła" - oświadczył.

Pytany o rozmowy z prezydentem Francji, zwłaszcza o to czy uwzględnione będą nasze racje ws. dyrektywie transportowej, premier odparł, że była o tym mowa, bo "polskie firmy transportowe, które tak pięknie sobie radzą w Europie, miałyby być teraz w dużym stopniu przyhamowane poprzez tę dyrektywę". "Zachęcałem pana prezydenta do przemyślenia jeszcze raz tego tematu" - powiedział Morawiecki. "Liczę na lepszy kompromis w tym zakresie" - dodał.

Dopytywany o wątek zmian w polskim sądownictwie w tej rozmowie, Morawiecki podkreślił, że Emmanuel Macron zapytał o to, ale wątek ten "trwał nie dłużej niż 60 sekund".

-Ja przypomniałem panu prezydentowi reformę Michela Debre, premiera z lat 1959-62, którą robił razem z Charlesem de Gaulle'm po jego powrocie do władzy. Bardzo mu się spodobała ta analogia historyczna, bo w końcu wtedy właśnie, w 15 lat po wojnie, Francja z piętnem Vichy, czyli tej części, która kolaborowała z Hitlerem, podbita Francja, chciała zrzucić z siebie tę spuściznę kolaboracji i tych sędziów, którzy rzeczywiście splamili się tamtą współpracą - mówił premier.

- My nie 15, niestety, ale 25 lat, a nawet już 28 lat, po upadku komunizmu chcemy również zrzucić tamto niedobre brzemię- zapowiedział Morawiecki. - Myślę, że (Macron) miał o czym pomyśleć i natychmiast zmienił temat; nie wracaliśmy już do tego tematu - dodał.