W ubiegłą środę Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz nową ustawę o Sądzie Najwyższym. Tego samego dnia KE zdecydowała o uruchomieniu wobec Polski art. 7 traktatu UE. Dała jednocześnie Warszawie trzy miesiące na wprowadzenie rekomendacji ws. praworządności. Wiceszef KE Frans Timmermans mówił w środę, że niezależność polskiego wymiaru sprawiedliwości staje pod znakiem zapytania.
Na pytanie "Gazety Polskiej", czy reforma sądownictwa jest tylko pretekstem dla polityków UE, którym nie podoba się polski rząd, Morawiecki stwierdził, że nie może być tak, że władza sądownicza jest świętą krową: sama siebie oceniającą, z ochroną, jaką daje sędziom immunitet sędziowski. Każda zamknięta grupa społeczna ulega demoralizacji. A to środowisko jest niezwykle ważnym elementem życia społecznego i politycznego; to jest przecież trzecia władza - powiedział w wywiadzie ojciec szefa rządu.
W ocenie Morawieckiego reforma sądownictwa jest niezbędna. Straciliśmy wiele lat, pozwalając na to, żeby środowisko sędziowskie pozostawało poza kontrolą, co było olbrzymim błędem. I doprowadziło do tego, że sędziowie działają w imię pieniądza, w interesie władzy swojej korporacji i sprzyjających im środowisk, a nie w imię sprawiedliwości - podkreślił.
Kornel Morawiecki odniósł się do krytyki, jaka spadła na jego syna ze strony środowiska sędziowskiego po tym, jak na łamach "Washington Examiner" ocenił polski wymiar sprawiedliwości jako "głęboko wadliwy" oraz "sprzyjający nepotyzmowi i korupcji".
Ojciec szefa rządu przytoczył zdanie prof. Adama Strzembosza, wiceministra sprawiedliwości w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, a następnie pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, który stwierdził, że sędziowie orzekający w czasach PRL-u odejdą i przyjdzie nowa kadra. I rzeczywiście, wielu z tych sędziów zmarło, wielu odeszło w stan spoczynku, ale zanim to nastąpiło, stworzyli swoje +klony+, całe pokolenie, które wychowali na swój obraz i podobieństwo. I ta grupa pozostaje bez kontroli, bez żadnego monitoringu społecznego. A część polityków i mediów, nie chcąc się narażać, boi się oceniać sędziów - zaznaczył.
Pytany, jak ocenia postępowanie sędziego Igora Tulei, który uchylił decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa w sprawie sejmowego głosowania w Sali Kolumnowej w grudniu 2016 r. Morawiecki stwierdził, że obrady na sali sejmowej były wtedy po prostu niemożliwe.
Czy pan marszałek, który miał zablokowaną mównicę, miał usiąść wśród posłów i stamtąd promować obrady? Przecież posłowie z PO i Nowoczesnej krzyczeli, zajmowali miejsca, paraliżowali obrady. Pan marszałek Kuchciński nie miał innego wyjścia. Jedyne, co mógł zrobić, to przenieść obrady w inne miejsce, by można było głosować nad ustawą budżetową i dezubekizacyjną. Zarzuty sędziego, że nie wszyscy posłowie byli powiadomieni prawidłowo, są chybione. Sytuacja była wówczas bardzo dramatyczna - powiedział Morawiecki.