Informację podaną wcześniej przez "Gazetę Wyborczą" potwierdził w rozmowie z PAP rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak.
- Wniosek do sądu został skierowany w dniu dzisiejszym. Pani Jaśkowiak twierdzi, że tych słów użyła świadomie i z premedytacją, więc nie mamy innego wyjścia – powiedział PAP Borowiak.
Żona prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka - Joanna, w swojej przemowie w trakcie demonstracji 8 marca ub. roku, powiedziała: "jestem wk..wiona". Po tych słowach, anonimowa osoba zgłosiła sprawę policji. W styczniu Jaśkowiak została wezwana na komisariat i przesłuchana "w charakterze osoby, co do której istnieje uzasadniona podstawa do skierowania wniosku w sprawie o wykroczenie z art. 141 kodeksu wykroczeń", czyli artykułu, który mówi: że "kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1,5 tys. zł albo karze nagany".
Zgromadzenie, które odbyło się 8 marca w Poznaniu było częścią Międzynarodowego Strajku Kobiet, zorganizowanego w kilkudziesięciu miastach Polski i za granicą. Jaśkowiak, wraz z ok. 2 tys. zgromadzonych wówczas na placu Wolności, domagała się m.in. respektowania praw kobiet, w tym swobodnego dostępu do nowoczesnej antykoncepcji, in vitro i badań prenatalnych, a także zachowywania standardów opieki okołoporodowej.
- Nie jestem tu przez przypadek, nie jestem tu nieświadomie, nikt mnie nie zmanipulował, a tym bardziej nie zmusił do przyjścia. Jestem tu w pełni świadomie i w związku z tym chcę powiedzieć "nie" pewnym rzeczom. Od czasu, gdy panuje nam "dobra zmiana", budzą się we mnie różne uczucia i tymi uczuciami chciałabym się dzisiaj przede wszystkim z kobietami podzielić. Najpierw było to zdziwienie, później zaskoczenie, oburzenie, niedowierzanie, złość, wściekłość i ostatecznie brakuje mi słów i chyba tylko jedno, małe cenzuralne: wk..w. Jestem wk..wiona - po tych słowach zgromadzeni zaczęli bić brawa.
- Stanowczo i odpowiedzialnie mówię: nie. Po pierwsze, nienawiści i pogardzie okazywanej kobietom, i to zarówno w strefie werbalnej, jak i fizycznej (...). Mówię "nie" pozbawianiu kobiet prawa wyboru i wolności podejmowania decyzji we wszystkich sprawach, które dotyczącą ich życia; zaczynając od praw reprodukcyjnych, poprzez swobodę wyboru stylu czy sposobu życia. Jestem przeciwko ingerencji Kościoła w każdą dziedzinę mojego życia - dodawała wtedy.
Dodała, że "wszystkie, jak tu jesteśmy, jesteśmy po prostu wk..wione". Ze sceny zwróciła się także - jak mówiła - do "posłów, senatorów, rządu i pana prezesa: proszę, pamiętajcie, że chyba na świcie nie ma nic gorszego niż wściekła i zlekceważona kobieta. Są nas tysiące" - zaznaczyła.