Szydło w porannym wywiadzie w Polskim Radiu 24 przypomniała, że kolejna tura rozmów odbędzie się w poniedziałek 1 kwietnia. - Grupa, która oddelegowana do rozmów jest bardzo mocna – kilkoro ministrów, i będziemy się w poniedziałek starali ten dialog podtrzymać – zaznaczyła.
Powiedziała, że o tym, że usiądzie do stołu rozmów z nauczycielami dowiedziała się kilka dni przed 25 marca. - Pan premier poprosił mnie, żebym reprezentowała (rząd – PAP) – wyjaśniła.
Mówiła, że nie ma żadnego problemu z datą rozmów – 1 kwietnia – bo jej kojarzy się ona z wprowadzeniem programu "500 plus", a poza tym strajk zapowiedziany jest na 8 kwietnia i rozmowy trzeba jak najszybciej sfinalizować.
Wicepremier przypomniała, że podwyżki dla nauczycieli zostały przyznane w 2017 r. po zamrożeniu ich przez kilka lat przez politycznych poprzedników. - W sumie z przyspieszona podwyżką wrześniową, która miała być wypłacana od stycznia 2020 r., to będzie 570-600 zł średnio na etat dla 700 tys. nauczycieli – podkreśliła.
Według niej kwestią do wyjaśnienia pozostaje, czy kwota, o której mówi ZNP (1000 zł podwyżki) ma być dodana do etatu czy do kwoty bazowej – co oznaczałoby 2,3-2,4 tys. zł na etat przeliczeniowy, czyli dodatkowo 17 mld zł rocznie dla wszystkich nauczycieli. "Takiej kwoty w tej chwili nie możemy wygospodarować" – stwierdziła.
Szydło zapewniła, że nauczyciele są grupa zawodowa, która powinna być doceniona i mieć podwyżki płac, bo nie są one takie, jak powinny być.
- Ale my musimy realizować to wszystko po kolei – najpierw uruchomiliśmy społeczne programy powszechne – dotyczące "500 plus" i wprowadzane teraz – 13 emeryturę, ale też obniżkę PIT – przypomniała.
- W tej chwili priorytetem są egzaminy. Dlatego przygotowujemy się i apelujemy. Cały czas wierzę w to, że nauczyciele jednak do tych egzaminów przystąpią, bo nie można w negocjacjach, nie można w sporze wykorzystywać uczniów – powiedziała.
- Mogę tylko powiedzieć rodzicom i uczniom, żeby się uczyli. Uczcie się, egzaminy się odbędą – zapewniła.