W poniedziałek policja zatrzymała 51-letnią kobietę, której przedstawiono zarzut profanacji wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej w Płocku (woj. mazowieckie) pod koniec kwietnia. Sprawa dotyczy rozlepienia w nocy z 26 na 27 kwietnia wokół płockiego kościoła św. Dominika, m.in. na koszach na śmieci i na przenośnych toaletach, plakatów oraz nalepek z wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej, na których postaci Maryi i Dzieciątka mają aureole w barwach tęczy.

Reklama

Nitras oświadczył na środowej konferencji prasowej, że są nowe okoliczności tego zdarzenia. Do wczoraj myśleliśmy, że to jest wspólna akcja prokuratury i policji. Wczoraj dowiedzieliśmy się z ust prokuratora z Płocka, że to była indywidualna akcja policji, że to nie była akcja uzgodnione z prokuraturą - powiedział poseł.

Przywołał pierwszą informację opublikowaną w poniedziałek na Twitterze przez szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego, w której minister napisał m.in., że zatrzymanej już osobie "zostaną postawione zarzuty". Stawiamy tezę, że były naciski na prokuraturę ze strony ministra Brudzińskiego, ze strony funkcjonariuszy PiS, bo (przecież) nie funkcjonariuszy państwa polskiego, po to, żeby prokuratura tej pani postawiła zarzuty - oświadczył Nitras.

To jest użycie organów państwa polskiego przeciwko polskim obywatelom i w interesie partii politycznej w kampanii wyborczej, tylko po to, żeby rozniecić wojnę religijną w Polsce - ocenił Nitras.

Tomczyk podkreślał, że organa państwa muszą działać na podstawie prawa i w granicach prawa. Jeżeli prokuratura wydaje nakaz przeszukania, a minister Brudziński obchodzi ten nakaz, i nakazuje policjantom zatrzymanie polskiej obywatelki, to mówimy, że doszło do przekroczenia uprawnień - powiedział poseł.

Poinformował, że w środę PO-KO złoży wniosek o nadzwyczajne posiedzenie sejmowej komisji spraw wewnętrznych i administracji, żeby szef MSWiA mógł wyjaśnić, w jaki sposób doszło do przekroczenia uprawnień. Dodał, że od tej informacji klub PO-KO będzie uzależniał dalsze kroki prawne.

Według Tomczyka sprawa jest poważna, bo może dotyczyć każdego. Każdy polski obywatel za +wrzucenie mema+, za wrzucenie jakiejś ulotki, może spodziewać się najścia policji o 6. rano, i może spodziewać się zatrzymania i postawienia zarzutów. Nie żyjemy w państwie policyjnym. Nie żyjemy w państwie wyznaniowym. I nigdy nie pozwolimy, żeby z Polski zrobić drugi Iran - oświadczył. Poseł dodał, że informacja o zatrzymaniu 51-letniej kobiety wydawała mu się na początku jakąś wiadomością właśnie z Iranu, albo z Afganistanu.

Reklama

Na pytanie, dlaczego porównuje Polskę z Afganistanem i Iranem, gdzie profanowanie ważnych dla wyznawców islamu symboli religijnych jest bezwzględnie i bardzo surowo karane, a z pewnością byłoby tak w przypadku umieszczania ich na śmietnikach i toaletach, Tomczyk podkreślił, że przede wszystkim mówił o tym, że nie możemy pozwolić na to, aby Polska stała się drugim Iranem, albo drugim Afganistanem.

Dzisiaj mówimy, że Polska jest krajem demokratycznym, krajem wolności, w którym jest zapewniona równość wobec prawa. I mówię to jako katolik, i mówię to bardzo jasno - oświadczył.

Nitras dodał, że różnica między Polską, a krajami muzułmańskimi, polega na tym, że w Polsce każda instytucja, również Kościół katolicki, może podlegać krytyce, podlega ocenie.

Poseł stwierdził, że dotykamy delikatnej kwestii - czy jesteśmy cywilizowanym, europejskim krajem, w którym każdy podlega równej odpowiedzialności przed instytucjami państwa - prokuraturą, sądem - czy też jesteśmy państwem, w którym pan Kaczyński jest jak ajatollah. To znaczy, że jak on coś powie, to państwo kieruje się przeciwko temu, kogo on naznaczy. A jak ktoś powie coś na niego, to wszystkie instrumenty państwa są skierowane przeciwko tej osobie. My nie jesteśmy Iranem, my jesteśmy Polską - powiedział.

Dopytywany, czy wolno naklejać wizerunek Matki Boskiej na śmietnikach i toaletach, Nitras odpowiedział, że nie wolno. Trzeba szanować wszystkich ludzi - dodał.

Szef MSWiA stwierdził w środę, że zatrzymanie Elżbiety Podleśnej i postępowanie w sprawie profanacji w Płocku było absolutnie zgodne z prawem. Brudziński w Polskim Radiu 24 powiedział, że wolność pani Podleśnej kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Jeżeli ona w imię wolności ma jakieś wizje artystyczne - ma do tego prawo, ale nie ma prawa obrażać uczuć religijnych innych współobywateli - powiedział minister.

Podkreślił, że policja ma wręcz obowiązek ustalić tożsamość innych osób uczestniczących w akcie - w jego ocenie - prowokacji i profanacji wizerunku Najświętszej Maryi Panny. Według Brudzińskiego, policja zapukała do Elżbiety Podleśnej o godz. 7, a nie wtargnęła o godz. 6. Jak zaznaczył, działania płockiej policji trwały od 5 do 7 godzin, m.in. ze względu na konieczność przewiezienia Podleśnej z Warszawy do Płocka. Wyjaśnił też, że policja zatrzymała ją po tym, jak działaczka wróciła zza granicy, celem przeprowadzenia postępowania wyjaśniającego i próby ustalenia pozostałych sprawców.