Sąd we wtorek rozpoznał zażalenie na zatrzymanie przez policję Elżbiety Podleśnej, które złożył wcześniej jej pełnomocnik mecenas Radosław Baszuk.

Reklama

Jak poinformowała PAP sędzia Iwona Wiśniewska-Bartoszewska, rzeczniczka płockiego Sądu Okręgowego, sąd rejonowy częściowo uwzględnił zażalenie, uznając zatrzymanie za niezasadne, ale legalne. Sąd zdecydował zarazem, aby powiadomić o stwierdzeniu niezasadności zatrzymania płocką Prokuraturę Rejonową oraz tamtejszego Komendanta Miejskiego Policji.

- Sporządzenie uzasadnienia decyzji sądu zostało odroczone do 16 lipca z uwagi na złożony charakter sprawy. Rozstrzygnięcie jest prawomocne. Sąd rejonowy działał w tej sprawie jako sąd odwoławczy – powiedziała PAP sędzia Wiśniewska-Bartoszewska.

Po decyzji sądu pełnomocnik Elżbiety Podleśnej powiedział, że nie jest do końca usatysfakcjonowany rozstrzygnięciem w sprawie zażalenia. Dodał, iż "jest przekonany o nielegalności samego zatrzymania", gdyż w jego ocenie "nie zaistniała podstawa prawna upoważniająca do zatrzymania". Wyraził przy tym zadowolenie z tego, "że sąd orzekł o tym, iż sama czynność zatrzymania była zbędna, niecelowa, niekonieczna w realiach niniejszej sprawy".

- Sąd postanowił o częściowym uwzględnieniu naszego zażalenia i w dniu dzisiejszym stwierdził, iż zatrzymanie pani Elżbiety Podleśnej w dniu 6 maja tego roku było niezasadne. Nie uwzględnił naszego zażalenia w zakresie kontroli legalności tegoż zatrzymania, a zatem przyjął, że było legalne acz niezasadne – oświadczył mecenas Baszuk.

Elżbieta Podleśna po zakończeniu posiedzenia sądu zapowiedziała, że będzie domagała się odszkodowania. Jej pełnomocnik zaznaczył, iż w kwestii tej przewidziany prawem termin to rok, natomiast decyzja "zostanie na pewno podjęta wcześniej".

- Chciałabym, aby odszkodowanie, które mam nadzieję zostanie uwzględnione, zostało przekazane na Fundację Trans-Fuzja, która zajmuje się pomocą prawną i psychologiczną osobom transpłciowym – zapowiedziała Podleśna. Przyznała, że nie wie jeszcze w jakiej kwocie będzie dochodziła odszkodowania. - Myślę, że w rozsądnej – dodała, podkreślając, iż zdaje sobie sprawę, "jak wyglądają odszkodowania, które są przyznawane osobom, które znajdowały się w o wiele gorszej sytuacji".

Reklama

Podleśna zastrzegła, iż postanowienie sądu w sprawie zażalenia na jej zatrzymanie przyjęła "z połowicznym zadowoleniem". Wyjaśniła przy tym, iż zależało jej m.in. "na stwierdzeniu nielegalności takiego działania policji", czyli zatrzymania.

- Stwierdzenie, że to było legalne, moim zdaniem, otwiera za dużą furtkę na tego typu działania na przyszłość, legitymizujące akcje policji bez placetu prokuratorskiego. Dla mnie, jako aktywistki, obywatelki, jest to rzecz niebezpieczna. Dlatego też będziemy z panem mecenasem uzgadniać, co można z tym faktem zrobić – oświadczyła Podleśna.

I dodała m.in.: Ja interpretuję prawo w ten sposób, że ono ma bronić człowieka, również przed nadmiernym wykorzystywaniem przepisów prawa, litery prawa.

Podleśna w sądzie stawiła się z prowokacyjną plakietką z napisem "I met God. She's black" (Poznałam Boga. Ona jest czarna).

Sprawa zatrzymania 51-letniej Elżbiety Podleśnej dotyczy rozlepienia w nocy z 26 na 27 kwietnia wokół płockiego kościoła św. Dominika m.in. na koszach na śmieci i na przenośnej toalecie plakatów i nalepek z wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej, na których postaci Maryi i Dzieciątka otoczone zostały aureolami w barwach tęczy.

W sprawie zarzut z art. 196 kodeksu karnego usłyszały dotąd dwie kobiety, mieszkanki Warszawy, w tym na początku maja Elżbieta Podleśna. Policja przeszukała jej mieszkanie, a następnie zatrzymała kobietę i po przewiezieniu do komendy w Płocku przesłuchała – podejrzana nie przyznała się do zarzucanego czynu, odmówiła składania wyjaśnień. Po przesłuchaniu i przedstawieniu zarzutu została zwolniona.

Po przedstawieniu zarzutu, Elżbieta Podleśna w wypowiedziach, które cytowały media, zapowiadała złożenie zażalenia na zatrzymanie przez policję - jej pełnomocnik argumentował wówczas m.in., iż funkcjonariusze powinni doręczyć wezwanie do stawienia się na przesłuchanie.

W połowie maja identyczny zarzut, jak Elżbieta Podleśna. - obrazy uczuć religijnych - w ramach policyjnego dochodzenia, dotyczącego profanacji wizerunki Matki Bożej Częstochowskiej, usłyszała 27-letnia Anna P., także mieszkanka Warszawy. Anna P. zgłosiła się do płockiej policji wraz z inną kobietą, która została także przesłuchana, ale w charakterze świadka – skorzystała ona z prawa do odmowy odpowiedzi na pytania w trakcie przesłuchana. Anna P. po przedstawieniu zarzutu nie przyznała się do zarzucanego czynu i odmówiła składania wyjaśnień.

Według art. 196 Kodeksu karnego, "kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".

W przypadku zatrzymania Elżbiety Podleśnej, policja informowała m.in. na początku maja, że na podstawie nakazu prokuratorskiego funkcjonariusze weszli do mieszkania kobiety w Warszawie, gdzie w trakcie przeszukania ujawnili kilkadziesiąt obrazków z wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej z tęczową aureolą.

Za sprawną akcję policji podziękował wtedy szef MSWiA. "Dziękuję @PolskaPolicja za sprawną akcję z wytypowaniem i zatrzymaniem osoby podejrzewanej o profanację świętego od wieków dla Polaków wizerunku Matki Bożej. Żadne bajanie o wolności i +tolerancji+ NIKOMU nie daje prawa do obrażania uczuć ludzi wierzących" – napisał na Twitterze ówczesny minister SWiA Joachim Brudziński.

Tuż po zdarzeniu, szef MSWiA nazwał profanację wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej w Płocku "kulturowym barbarzyństwem". Rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. dr Paweł Rytel-Andrianik w wydanym wtedy specjalnym komunikacie, oświadczył m.in., że profanacja obrazu Matki Bożej Częstochowskiej "napełnia bólem i niepokojem Polki i Polaków, dla których Jasnogórska Ikona jest świętością". Zaapelował, "aby, niezależnie od przekonań i osobistych poglądów, szanować uczucia religijne ludzi wierzących".

Po zatrzymaniu Elżbiety Podleśnej, w odpowiedzi na pytania mediów, dotyczące tego zdarzenia, płocka Prokuratura Okręgowa wydała oświadczenie, w którym stwierdziła m.in., że "czynności policyjne podjęte w dochodzeniu prowadzonym przez Komendę Miejską Policji w Płocku, dotyczącym obrazy uczuć religijnych, poprzez rozklejanie w miejscach niestosownych przerobionego wizerunku Matki Boskiej, zostały przeprowadzone w trybie obowiązujących przepisów kodeksu postępowania karnego". W stanowisku tym podkreślono, iż "brak jest podstaw do kwestionowania prawidłowości i zasadności tych czynności".