W piątkowej rozmowie z "GW" stwierdzono, że sojusz z PSL był już "prawie dopięty". Na pytanie, co się stało na ostatniej prostej, Schetyna odparł: Dobre pytanie, ale adresatem jest prezes Kosiniak-Kamysz. - To on podjął decyzję o opuszczeniu koalicji – dodał.
- Nie rozumiem tej decyzji, bo uważałem – i mówiłem o tym bardzo jasno – że trzeba wzmacniać, trzeba rozszerzać zjednoczoną opozycję. Trzeba tej formule dać szansę. PSL jej nie dał, w żadnym wariancie. Także w wariancie koalicji Platforma-PSL – wskazał lider PO.
Pytany, czy jego zdaniem decyzja PSL ma "jakieś drugie dno", Schetyna wskazał w odpowiedzi, że "korytarze sejmowe są pełne różnych opowieści o scenariuszach politycznych pisanych na przeszłości". - Czy PSL wybiera koalicję z PiS-em? Takie pytania są zadawane. Ja nie chcę na nie odpowiadać, bo to mnie dzisiaj już kompletnie nie zajmuje. Ja chcę budować Koalicję Obywatelską z ludźmi, nie z partiami politycznymi. Nie może wciąż chodzić o to, ile kto ma miejsc na listach, tylko o program, który przedstawialiśmy kilka dni temu: wyższe płace, czyste powietrze, pomoc seniorom, związki partnerskie – mówił lider PO.
W rozmowie wskazano też na możliwość, że opozycja "zacznie sobie skakać do gardeł".
- Przynajmniej w Senacie powinniśmy stworzyć formułę niekonfrontacyjną, która wyeliminuje możliwość walki kandydatów partii opozycyjnych, żeby nie doprowadzić do takiej sytuacji, która miała miejsce w 2015 roku, że przez to, że opozycja przedstawiała swoich kandydatów i prowadziła oddzielne kampanie, wygrywali bardzo często ludzi z PiS. Tego trzeba uniknąć. To możliwe i konieczne – ocenił przewodniczący Platformy Obywatelskiej.