"Na pewno nie weźmiemy udziału w tych prawyborach, nawet zabroniliśmy organizatorom używania nazwy naszej partii i logo" - mówi DZIENNIKOWI poseł Tomasz Dudziński, prowadzący kampanię medialną PiS. Dlaczego? "Bo wyniki głosowania we Wrześni nie są miarodajne dla całej Polski, zwykle partie prawicowe mają zaniżone rezultaty" - tłumaczy.

Reklama

I rzeczywiście, w czasie prawyborów prezydenckich w 2005 r. Donalda Tuska poparło 35,7 procent mieszkańców tej miejscowości, a Lech Kaczyński był dopiero czwarty z 12,09 procentami. Trzeba jednak dodać, że wówczas Kaczyński do Wrześni nie pojechał. W rzeczywistości w skali całej Polski w pierwszej turze Tusk miał 36,33 procent, a drugi Kaczyński 33,1 procent.

"Jeśli PiS nie startuje we Wrześni, to Platforma Obywatelska na pewno też zrezygnuje z udziału w tych prawyborach" - deklaruje odpowiedzialny za kampanię medialną PO poseł Sławomir Nowak.

Szefowa sztabu wyborczego LiD Jolanta Szymanek-Deresz poinformowała DZIENNIK, że wobec absencji PiS i PO jej partia również nie zamierza uczestniczyć w tej imprezie.

Reklama

Nieobecność w prawyborach partii prowadzących w sondażach nie dziwi politologa dr. Marka Migalskiego. Jak tłumaczy, są one bardzo ryzykowne, gdyż przy niskiej frekwencji kompletnie nie będą oddawać rzeczywistych preferencji wyborczych, a wówczas duże partie mogą stracić. Zwraca przy tym uwagę, że niewiele do stracenia, a bardzo dużo do zyskania mają ugrupowania oscylujące wokół progu wyborczego.

Stąd są one bardzo zainteresowane dobrym wynikiem we Wrześni. Diagnozę politologa potwierdza aktywność tych ugrupowań w tym mieście. Już konferencję prasową zorganizował tam lider Ligi Polskich Rodzin Roman Giertych oraz Unii Polityki Realnej Janusz Korwin Mikke. W tym tygodniu dwukrotnie pojawi się szef Samoobrony Andrzej Lepper, a także lider PSL Jarosław Kalinowski. Odmowa udziału w prawyborach największych partii nie przeszkadza organizatorom imprezy - Urzędowi Miasta i Gminy, dla których jest to świetna promocja miasta.