Ziobro przyznaje, że prokuratura poszła o krok za daleko, gdy zarzuciła byłemu ordynatorowi z warszawskiego szpitala MSWiA umyślne zabicie pacjenta. Ale uważa, że umorzenie tego wątku śledztwa to skandal.
Według byłego ministra, umarzając śledztwo prokuratura pominęła ważne ustalenia. I wielokrotnie powtarzał o przypadku pacjenta, w którego sercu po operacji został kawałek gazy.
Zbigniew Ziobro jest zdania, że ta sprawa powinna znaleźć się w sądzie. Nawet jeśli nie jako umyślne zabójstwo, to jako narażenie zdrowia i życia pacjenta.
"Nie można stosować prawa wybiórczo" - mówił były minister. I podawał przykłady innych lekarzy, których sąd skazał za popełnienie dużo mniej spektakularnych błędów lekarskich - np. za zarażenie pacjentów żółtaczką w stacji dializ.
I Ziobro dopowiedział, że nie zna równie tragicznych wydarzeń, jak te, które dotyczą Mirosława G. "Mam inną wrażliwość niż minister Ćwiąkalski" - przekonywał, nawiązując do wypowiedzi ministra sprawiedliwości, który powiedział, że decyzji prokuratury o umorzeniu śledztwa nie można nic zarzucić.
Według Ziobry, nawet ekspertyza niemieckiego biegłego Rolanda Hetzera, którą przedstawiano jako tę, która oczyszcza doktora G. nie dawała podstaw do wycofania się z zarzutów. Ziobro zastrzegł jednak, że zna ją tylko z mediów.