Ziobro ma "dziwne namiętności"

"Pan minister Ziobro zagubił się. Podejrzewam, że będziemy jeszcze świadkami takich kontrowersyjnych zdarzeń i wypowiedzi z tego względu, że coraz trudniej odnaleźć miejsce w polityce takim ludziom o tak dziwnych namiętnościach" - stwierdził Donald Tusk.

Reklama

"W polityce takich ponurych namiętności powinno być jak najmniej" - dodał premier. Wypowiedź Zbigniewa Ziobry o doktorze G., że "już nikt nigdy więcej przez tego pana życia pozbawiony nie będzie", była - zdaniem Donalda Tuska - czymś "niemądrym i paskudnym pod względem etycznym".

"Nie będę się zniżał do poziomu agresji i języka wyzwisk pana premiera" - mówi dziennikowi.pl Zbigniew Ziobro. Przypomina historię człowieka, u którego w sercu po operacji został kawałek gazy. "Czy to wszystko pan Donald Tusk jest w stanie powtórzyć patrząc prosto w oczy rodzinom tego i innych tragicznie zmarłych pacjentów doktora G.? Wiem, że to są ludzie biedni, więc pana Donalda Tuska pewnie niespecjalnie obchodzą. A szkoda" - mówi.

Samorządy przejmą szpitale

Pytany o prywatyzację szpitali premier Tusk powiedział, że Platforma ma w tej sprawie propozycję "bardzo przemyślaną i odpowiedzialną". PO chce, by samorząd, który jest organem założycielskim szpitali, był w stu procentach ich właścielem.

"Polski szpital musi mieć gospodarza, konkretnego (...) i chcemy, żeby tym gospodarzem był samorząd (...). Samorząd powiatu czy województwa, który będzie odpowiedzialny za szpital, w miejscu, gdzie ci ludzie są wybierani, w miejscu, gdzie stanowią władzę publiczną, bo samorząd to jest władza publiczna, moim zdaniem lepsza w wielu wypadkach niż władza centralna" - powiedział Donald Tusk w wywiadzie dla Radia ZET.

Reklama

Zdaniem premiera, nie ma w tym żadnej tajemnicy, a burza, jaka rozpętała się ostatnio na temat prywatyzacji szpitali, jest niepotrzebna, bo "kwestia zmiany struktury zarządzania w szpitalach jest dyskutowana i debatowana od wielu miesięcy, i to w sposób bardzo otwarty".

Spółka to nic złego

Kontrowersje budzi fakt, że szpitale mają być przekształcone w spółki prawa handlowego. Premier nie widzi w tym jednak nic złego. "Telewizja publiczna też jest spółką prawa handlowego, a nie jest prywatną własnością. To, że coś przekształcone jest wreszcie w realną spółkę, poddaną dyscyplinie prawa, dyscyplinie finansowej, nie musi oznaczać konsekwencji" - stwierdził Donald Tusk.

Według szefa rządu, przekształcenie szpitala w spółkę prawa handlowego wcale nie oznacza jego prywatyzacji. Jako "niezręczną" premier określił przy okazji wypowiedź ministra skarbu Aleksandra Grada, który stwierdził, że o przekształceniach w szpitalach nie mówiło się w kampanii wyborczej, bo ta "rządzi się swoimi prawami".

TVP na razie nie pójdzie "pod młotek"

Premier przyznał, że na razie zamierzeniem jego rządu nie jest prywatyzowanie telewizji publicznej, ale likwidacja abonamentu. "Nigdy nie ukrywałem, że bardzo mi zależało na tym, żeby telewizja publiczna była pod finansową kontrolą odpowiednich urzędów, żeby wydawała pieniądze podatnika wyłącznie na misję" - powiedział Tusk.

Przeciwko likwidacji abonamentu protestuje wiele środowisk, w tym także twórcy, którzy także z tego abonamentu korzystają. "Jako ci, u których media publiczne zamawiają swoje usługi, i tak mają prawo do tego, żeby bronić tu akurat tego status quo, ponieważ to oznaczało dostęp do pewnej puli pieniędzy dla pewnej grupy twórców. No, i rozumiem, ale nie podzielam ich zdania w tej kwestii, tych, którzy bronią abonamentu jak niepodległości" - skomentował premier.

Ujawniliśmy listę generałów przez urzędnika prezydenta

Szef rządu ujawnił, że dzisiaj o godzinie 17.00 jest umówiony z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Obaj będą rozmawiali o ostatnich zawirowaniach wokół nominacji generalskich i ambasadorskich. Tusk wyjaśnił, że być może nie wypadało ujawniać listy oficerow, którzy byli nominowani do generalskich lampasów, ale ministra obrony zmusili do tego urzędnicy prezydenta Kaczyńskiego.

"Bezpośrednio z otoczenia pana prezydenta pojawiły się sugestie, że pan minister chciał zrobić generałami swoich znajomych i moich znajomych" - wyjaśniał Tusk. Według niego, minister Klich najwyraźniej nie znalazł innego sposobu, żeby udowodnić, "że są to takie dość niemądre i nieetyczne żarty jednego z urzędników pana prezydenta".

"Zdaje się, że przyniosło przynajmniej ten skutek, że ucięło tego typu spekulacje, a ze strony okolic pałacu przyszły przeprosiny. Szkoda, że tego typu niemądre rzeczy pojawiają się publicznie, a przeprosiny poufnie, ale to jest taki obyczaj niektórych polskich polityków" - skwitował szef rządu.