Polska ochrona zdrowia, a szczególnie szpitale, wymaga natychmiastowego działania. Dlatego po debacie w mediach i w Sejmie, po rozmowach w ramach "białego szczytu" z przedstawicielami środowisk ochrony zdrowia, postanowiliśmy przyspieszyć wprowadzenie programu pomocy szpitalom.
Po pierwsze, w systemie opieki zdrowotnej, w tym w szpitalach, musi znaleźć się więcej pieniędzy. Planujemy, by w ciągu najbliższych dwóch lat nakłady na opiekę zdrowotną wzrosły każdego roku o kwotę do 4 mld złotych, co wiąże się z kondycją gospodarki.
W 2010 roku zaś chcemy podwyższenia składki zdrowotnej o 1 punkt procentowy. Aby jednak te dodatkowe pieniądze nie zostały zmarnowane, tak jak to często do tej pory bywało, aby naprawdę służyły pacjentowi, szpitale muszą dostać prawdziwego gospodarza.
W tej chwili samorząd jest organem założycielskim szpitali i pod tą tajemniczą nazwą kryje się formuła niepełnego gospodarza. Taki niepełny gospodarz coś może zrobić, ale wielu rzeczy nie może. Przez to szpitale zarządzane są często w sposób niegospodarny.
Dlatego też powstają tak gigantyczne długi. Istotą naszego projektu jest więc przekonanie, że jeśli samorządy mają stać się prawdziwymi gospodarzami, faktycznymi właścicielami, a nie tylko organami założycielskimi, to trzeba zmienić formę organizacyjną szpitali w prawdziwą spółkę prawa handlowego. Dzisiejsza ich forma organizacyjna jest niejasna.
Po drugie, chcemy, aby samorząd stał się w 100 procentach właścicielem tych spółek. Po trzecie, zdajemy sobie sprawę, że aby samorząd sprostał zadaniom gospodarza, musi uzyskać pomoc w oddłużeniu szpitali. I taka jest istota naszego projektu zmian w służbie zdrowia.
Ten plan nie odnosi się do tak zwanych szpitali klinicznych. To placówki wysoko specjalistyczne, które służą często jako miejsca badań naukowych i praktyk dla studentów, ale niestety są one też najbardziej zadłużone. Dzisiaj te szpitale nie mają realnego gospodarza. Co prawda odpowiada za nie rektor Akademii Medycznej, ale tak naprawdę nie ma wszystkich narzędzi i realnej odpowiedzialności finansowej. Chcemy, by za takie szpitale odpowiedzialność przejęło państwo i jednocześnie zwiększyło nad nimi kontrolę.
Pomoc w przekształceniu szpitali w spółki prawa handlowego, przekazanie większych uprawnień samorządom i w ślad za tym większych pieniędzy na służbę zdrowia to nasz sposób na to, by pacjenci w Polsce wreszcie zaczęli otrzymywać racjonalne usługi medyczne, za które przecież płacą składki.
Forma tych spółek prawa handlowego to na razie sprawa otwarta. Pierwszym etapem przekształceń szpitali i innych placówek medycznych ma być ich komunalizacja, przekazanie w formie spółek do samorządów. To, w jakiej formie takie spółki będą funkcjonować dalej, będzie decyzją samorządów. Mogą pozostać spółkami komunalnymi, mogą być sprywatyzowane, czy częściowo sprywatyzowane i funkcjonować w formie partnerstwa publiczno-prywatnego. Proszę pamiętać, że wiele samorządów podobne zmiany już wprowadziło, lecz ciągle w skali kraju to niewielki procent. I to są spółki dziś nie zadłużone. Szpitale mogą też funkcjonować na przykład w formie spółek pracowniczych.
Niezależnie od tego, jaka forma będzie wybrana, jedno pozostanie niezmienione: właścicielem składki zdrowotnej jest i tak pacjent. Żadna forma własności szpitala nie odbiera ubezpieczonym możliwości korzystania z usług szpitala. Nam zależy na tym, by oferowane przez szpital usługi były na wyższym poziomie, a nie na takiej czy innej formie funkcjonowania szpitala. Bo dla pacjenta najważniejsze jest, żeby w szpitalu była dobra opieka, żeby nie czekało się długo na operację, żeby były w nim leki oraz zdrowe jedzenie. Mam wielkie zaufanie do samorządów, jestem więc pewien, że wybiorą najlepszą drogę, najlepszą formułę własności, tak, by wyjść naprzeciw społecznym oczekiwaniom. Tym bardziej, że mogą korzystać z doświadczeń tych, którzy już to zrobili.
Rozumiem obawy pacjentów, którzy boją się, że po zmianach własnościowych ich szpital zniknie. Chcę ich uspokoić. Tak naprawdę to obecna sytuacja, a więc brak jednoznacznie określonego właściciela szpitali, umożliwia taki scenariusz. Obecnie po cichu odbywa się dzika prywatyzacja. Droga do niej prowadzi poprzez likwidację szpitali, a potem przejmowanie części ich majątku przez wierzycieli - handlarzy długami, komorników. Mało kto zdaje sobie sprawę, że za rządów PiS, tych, którzy najgłośniej dziś krzyczą: „Uwaga! uwaga! prywatyzacja szpitali” sprywatyzowano w ten sposób ponad 50 szpitali, ponad 140 ambulatoriów i ponad 30 oddziałów w szpitalach państwowych. Proponowana przez mój rząd reforma umożliwi samorządom pełną kontrolę nad procesem przekształceń.
Dlatego dziwi mnie i niepokoi postawa opozycji, szczególnie najgłośniej protestującego PiS. Złość mnie bierze, kiedy słyszę deklaracje niektórych polityków opozycyjnych, którzy za wszelką cenę chcą zachować to dzisiejsze, niebezpieczne status quo. Przecież najlepiej czuje się w nim ten, który dysponuje długami szpitali. Szczególnie trudno mi zrozumieć, że ten stan uważa za dobry Prawo i Sprawiedliwość.
Dlaczego decyzje podejmowane przez samorząd będą decyzjami prospołecznymi? Prawo nakłada na jednostki samorządu terytorialnego obowiązek dbałości o zdrowie mieszkańców. Jednocześnie w Polsce wszyscy płacimy obowiązkową składkę, a zgodnie z konstytucją wszyscy powinniśmy mieć równy dostęp do opieki medycznej. Jeśli ktoś w pełni odpowiedzialny za opiekę medyczną w gminie tego dostępu nie zapewni, naraża się na konsekwencje prawne.
Jednocześnie utrzymanie szpitala we własnej gminie, powiecie, czy województwie, będzie przecież dla samorządu korzystne. Pieniądze do tego szpitala pochodzić będą z naszych składek i wędrować poprzez Narodowy Fundusz Zdrowia. To ogromny strumień publicznych pieniędzy. Powiem krótko: tylko ktoś, kto mija się z rozsądkiem, zamknie szpital w powiecie, czy gminie wiedząc, że będą do niego przychodziły pieniądze ze składek. Wreszcie, władze samorządowe ponoszą polityczną odpowiedzialność przed lokalną społecznością. Gdy staną się realnym gospodarzem szpitali, ich odpowiedzialność będzie jeszcze większa. To widać zresztą już dziś. Popatrzmy na miejsca, gdzie samorząd dobrze przeprowadził przekształcenie szpitala. Takie szpitale funkcjonują sprawnie, a politycy lokalni, którzy do tego doprowadzili, cieszą się poparciem społeczności lokalnej.
Przecież pacjenta nie interesuje, kto jest jego właścicielem szpitala. Chce natomiast wiedzieć, kiedy będzie zabieg, czy dostanie właściwe leki i czy będzie musiał dodatkowo płacić. Dlatego jeszcze przed całym procesem zmian muszą być opracowane standardy usług oraz stosunkowo szybko standardy wszystkich procedur. Chcę zapewnić, że jeśli proponowane przez nas zmiany zostaną wprowadzone, zwiększy się dostęp do dobrych usług medycznych, a pacjenci nie będą musieli za nie dodatkowo płacić. Nie będą musieli płacić, bo przy efektywnym systemie wystarczą pieniądze ze składek. A samorząd daje gwarancje, że w służbie zdrowia nie będzie decydować czysto komercyjny punkt widzenia. Te wspomniane przeze mnie ponad 50 sprywatyzowanych szpitali podobnie jak szpitale niesprywatyzowane finansowane są z naszych składek. Tyle że potrafią nimi lepiej gospodarować.
W naszej propozycji dużą wagę przykładamy do realnej kontroli i odpowiedzialności za placówki medyczne. Dziś brakuje jednego i drugiego. W naszym zamyśle kontrola będzie sprawowana z jednej strony przez samorząd, z drugiej przez płatnika, czyli Narodowy Fundusz Zdrowia. W planowanej przez mój rząd reformie znajdą się mechanizmy, które w większym niż dotychczas stopniu umożliwią państwu, poprzez NFZ, pełnienie roli kontrolera i regulatora służby zdrowia. Wprowadzimy te mechanizmy po to, aby wydawanie naszych składek było coraz bardziej sprawiedliwe, aby pieniądze ze składek służyły finansowaniu wszystkich niezbędnych usług medycznych.
Dziś trudno precyzyjnie określić koszty tej reformy. Na przykład trudno teraz powiedzieć dokładnie, jakie będą koszty oddłużenia szpitali, bo przecież długi mają różną strukturę. Jest zadłużenie wobec wierzycieli prywatnych, ale też wobec państwowych instytucji, np. ZUS czy PFRON. Państwo weźmie część odpowiedzialności za zadłużenie, będzie też wspomagało negocjacje z wierzycielami, żeby przynajmniej częściowo odstąpili od swoich oczekiwań oraz pomagało w restrukturyzacji długów. Istotny także będzie czas spłaty długów.
Oczywiście, nie będziemy pomagać w zmniejszaniu długów, które rosną w tej chwili. Określimy dla nich konkretną granicę czasową. Do tego trzeba będzie z pewnością pomóc samorządom, tak by mogły sobie poradzić po przejęciu szpitali. Jedno jest pewne: im szybciej podjęte zapadną decyzje co do reformy, tym szybciej będzie można zabrać się do oddłużania szpitali i tym niższe będą koszty reformy.
Dlatego musimy przekonać opozycję i prezydenta, że do końca tego roku trzeba zacząć wprowadzać zmiany. Już rozmawiałem o tym z prezydentem i z satysfakcją muszę odnotować, że prezydent jest otwarty na dalszą dyskusję, bez udziału polityków i dziennikarzy. Służba zdrowia, podobnie jak Euro 2012 powinna być wyłączona spod bieżących sporów politycznych. Wszyscy przecież możemy być pacjentami.