"Wypowiedź byłego ministra na pewno była skandaliczna" - mówił w Radiu Zet Zbigniew Chlebowski. Przekonywał, że błąd lekarski Mirosława G. wykluczyli eksperci polscy, niemieccy, a także sam profesor Zbigniew Religa. "Były minister zdrowia ma jednoznaczne stanowisko: błędu nie popełniono" - podkreślał szef klubu PO.

Reklama

Zbigniew Ziobro decyzję prokuratury nazwał skandalem na polityczne zamówienie Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Krytykował, że jeśli zapadają takie rozstrzygnięcia, to można Polskę nazwać republiką bananową.

"Twierdzenie, że prokuratura działa na zlecenie ministra sprawiedliwości jest kompletną bzdurą" - odpowiedział mu Chlebowski. Mówił, że prokurator prowadzący sprawę doktora G. w ogóle nie chciał mu postawić zarzutu zabójstwa, ale dostał w tej sprawie polecenie z resortu sprawiedliwości, gdy ministrem był Zbigniew Ziobro.

"W tej sprawie Zbigniew Ziobro powinien siedzieć cicho i naprawdę uderzyć się w piersi i przeprosić, że człowieka nazwał mordercą" - atakował Chlebowski w Radiu Zet.

Szefowi klubu PO odpowiadał Przemysław Gosiewski, jego odpowiednik w Prawie i Sprawiedliwości. "Ziobro nie stwierdził, że G. dopuścił się zabójstwa,ale że nikt przez tę osobę w tym zakresie nie umrze" - mówił.

Gosiewski przypomniał też, że na doktorze G. ciąży nadal wiele zarzutów korupcyjnych. "Ktoś, kto ma takie zarzuty, łącznie z domaganiem siękorzyści natury seksualnej od rodziny pacjentki, nie powinien nigdy zbliżyć się do stołu operacyjnego" - mówił Gosiewski. I dodał, że tu nie ma żadnego znaczenia czy Mirosław G. jest dobrym chirurgiem, czy nie.

Polityk Prawa i Sprawiedliwości podkreślił, że kardiochirurg powinien mieć odebrane uprawnienia do jakiejkolwiek działalności medycznej. "Pan doktor może mnie pować, ale tak właśnie uważam" - dodał Przemysław Gosiewski.