W niedzielnej I turze wyborów głos na kandydata Lewicy oddało 2,22 proc. wyborców.

W programie Tłit Wirtualnej Polski Nowacka zapytana, czy nie jest jej żal Biedronia, stwierdziła, że jest jej przykro, bo go lubi i ceni. - Jeszcze dwa lata temu miał 20 proc. w sondażach, szedł dobrze, wydarzyło się pewnie wiele rzeczy złych. Chyba najsmutniejszym momentem było, kiedy część jego sztabu krzyczało "sprawdzamy się, zobaczmy siłę Lewicy". Gdzieś wewnętrznie wiedzieliśmy, że tak naprawdę robią to po to, by go osłabić, pozbyć się politycznej konkurencji po swojej stronie i żeby było więcej przestrzeni dla panów, którzy stali w drugim szeregu - podkreśliła.

- Źle to wygląda, źle także dla wartości, które z Robertem Biedroniem mamy wspólne, czyli spraw socjalnych, praw człowieka - zauważyła.

Reklama

Dodała, że znaczna część wyborców Biedronia zagłosowała na kandydata KO Rafała Trzaskowskiego, bo nie podobały jej się ataki sztabu Biedronia na Trzaskowskiego. - To nie było potrzebne, jesteśmy po tej samej stronie. Możemy się ze sobą spierać, ale nie ma potrzeby robić "najazdów", bo na końcu walczymy o to samo: o demokratyczną Polskę - powiedziała.

Na uwagę, że być może wyborcom nie podobało się afiszowanie Biedronia z jego orientacją seksualną i że jest to prywatna sprawa - tak, jak mówił prezydent Andrzej Duda, Nowacka stwierdziła, że "Andrzej Duda ma jakąś obsesję i cały czas mówi o osobach nieheteronormatywnych". - W środowiskach LGBT często mówią, że wielu polityków nie powinno się także obnosić ze swoją heteroseksualnością, bo jak się traktować równo, to równo. Robert Biedroń jest szczęśliwym facetem, w fajnym związku. Dajcie mu spokój, dajcie spokój ludziom niehetero. Krzywda się nie dzieje od tego, że dwie dziewczyny się kochają, mieszkają razem? Zagraża agresja i nienawiść - zaznaczyła.