Kilka dni temu wiceszefowa Bundestagu, przedstawicielka partii Zielonych Claudia Roth wsparła na Facebooku protesty, które przetaczają się przez całą Polskę po tym, gdy Trybunał Konstytucyjny, orzekł, że przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. zezwalający na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, jest niezgodny z konstytucją.
Roth w swoim wpisie podkreśliła, że dziesiątki tysięcy ludzi wyszły w Polsce na ulice, żeby sprzeciwić się zaostrzeniu prawa do aborcji. Skrytykowała polski rząd za to, że "bawi się życiem kobiet". Roth we wpisie wspomina jednak o wyroku "Sądu Najwyższego" (das Oberste Gericht), a nie Trybunału Konstytucyjnego.
Wiceszefowa Bundestagu zaapelowała także do niemieckiego rządu i UE o zwiększenie politycznej presji na polski rząd w sprawie przestrzegania "europejskich standardów praw człowieka". Do wpisu dołączyła swoje zdjęcie, na którym trzyma plakat z błyskawicą, która stała się symbolem Strajku Kobiet i hasłem "To jest wojna", które jest obecne na wielu protestach w Polsce.
Szynkowski vel Sęk w poniedziałkowym wpisie na Twitterze skrytykował Roth.
Wpis Claudii Roth obrazuje nie tylko brak podstawowej wrażliwości, ale też wiedzy na temat wyroku TK (nie SN), do tego wzywa do niemających podstaw prawnych form nacisku. Dla Polski to oburzające, dla Niemiec to cios w pracę m.in. Paula Ziemiaka i Manuela Sarrazina. Przekażemy władzom RFN protest w tej sprawie - napisał wiceszef MSZ.
Szynkowski vel Sęk powiedział PAP, że rząd wystosuje w tej sprawie notę dyplomatyczną, którą przekaże w poniedziałek władzom Niemiec.
Protest polskiego rządu w sprawie wypowiedzi Claudii Roth zostanie przekazany władzom Niemiec w poniedziałek w formie noty dyplomatycznej. Wpis pani wiceprzewodniczącej Claudii Roth jest już drugim w krótkim okresie czasu stanowiskiem pełniącego wysoką funkcję przedstawiciela Niemiec, który jest nieakceptowalny w formie, ponieważ budzi jak najgorsze skojarzenia. W ustach niemieckiej polityk sformułowanie "to jest wojna" - jest to nieakceptowalne i pokazuje kompletny brak wrażliwości na to, jaka jest specyfika historyczna relacji polsko-niemieckich - powiedział wiceszef MSZ.
Po drugie wpis ten w kilka dni po przyjęciu przez Bundestag ważnej uchwały poruszającej przekrojowo relacje polsko-niemieckie, mówiące o napaści Niemiec na Polskę, okupacji i wzywający do ustanowienia miejsca pamięci polskich ofiar II wojny światowej w Berlinie, niweczy starania niemieckich polityków, którzy mają świadomość wrażliwości relacji polsko-niemieckich z tego okresu - dodał Szynkowski vel Sęk.
Wiceszef MSZ skrytykował wpis wiceprzewodniczącej Bundestagu również za - jak stwierdził - "skandaliczna formę".
Myślę, że pani przewodnicząca Roth powinna też uzupełnić swoją wiedzę. Abstrahując od skandalicznej formy wiceprzewodnicząca Bundestagu mówi o wyroku SN, a więc myli organ, który wydał wyrok. Ponadto wzywa rząd Niemiec i UE do presji na polski rząd w tej sprawie, jakby nie posiadała wiedzy, że nie ma żadnych podstaw prawnych do tego i że to nie rząd podjął decyzję w tej sprawie, tylko TK. Tego rodzaju publiczne enuncjacje są bardzo szkodliwe dla relacji polsko-niemieckich - dodał Szynkowski vel Sęk.
Po ogłoszeniu wyroku przez TK rozpoczęły się protesty w całej Polsce, organizowane m.in. przez "Strajk kobiet". Manifestujący przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego protestowali m.in. przed domem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, siedzibą PiS w Warszawie oraz na ulicach wielu miejscowości w Polsce. Protesty odbywały się również przed i w kościołach. W minionym tygodniu odbył się strajk generalny, a w ubiegły piątek miał miejsce "marsz na Warszawę", czyli manifestacja w stolicy, która zgromadziła dziesiątki tysięcy uczestników.
Rozwiązaniem mającym wyjść na przeciw części protestujących przeciwko zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego ma być propozycja prezydenta Andrzeja Dudy. W piątek do Sejmu wpłynął jego projekt nowelizacji przewidujący wprowadzenie nowej przesłanki umożliwiającej przerwania ciąży; aborcja byłaby możliwa w przypadku wystąpienie tzw. wad letalnych, nie umożliwiałoby jej wystąpienie innych wad rozwojowych. Projekt jest jednak skrytykowany został zarówno przez "Strajk kobiet", jak i część opozycji parlamentarnej.