TVN24 ujawniła w programie "Czarno na białym", że osoby z tzw. listy ludzi premiera Mateusza Morawieckiego w spółkach skarbu państwa wpłaciły w sumie prawie 250 tys. złotych na kampanię obecnego szefa rządu. Lista, jak zaznaczyli autorzy reportażu, powstała w rządzie Zjednoczonej Prawicy, i obejmuje m.in. osoby, które w przeszłości współpracowały z Morawieckim w Banku Zachodnim WBK.
Doniesienia TVN24 oburzyły posłów Koalicji Obywatelskiej, którzy zapowiedzieli złożenie w tej sprawie zawiadomień do prokuratury i Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
"Finansowa ośmiornica"
Wojciech Król (KO) ocenił, iż premier Morawiecki stworzył "finansową ośmiornicę". - Nasuwa się pytanie czy Mateusz Morawiecki jest premierem polskiego rządu, czy raczej szefem gangu zajmującego się wyłudzaniem haraczu z publicznych pieniędzy" - dodał poseł. "Jak długo, jako społeczeństwo, będziemy godzić się na taki mafijny model zarządzania państwem? - pytał polityk.
W jego ocenie z reportażu TVN24 "wyłania się prawdziwy obraz" premiera Morawieckiego, który "nie jest człowiekiem ideowym". - Dopiero w polityce rozwinął skrzydła i stworzył układ, który w żadnej korporacji, w żadnym banku nie miałby racji bytu - stwierdził Król.
Arkadiusz Myrcha (KO) wyraził pogląd, iż ujawniony przez TVN24 proceder może naruszać dwa przepisy Kodeksu karnego. - Mówimy o przestępstwie łapownictwa - to jest art. 228 Kodeksu karnego, który stanowi, że kto w związku z pełnieniem funkcji publicznej przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą, podlega karze wolności od 6 miesięcy do 8 lat - powiedział polityk.
- Druga kwestia to jest tzw. przestępstwo urzędnicze, czyli art. 231 Kodeksu karnego - funkcjonariusz publiczny, czyli premier polskiego rządu, który przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech - dodał Myrcha. Według niego premier, pozyskując w ten sposób środki na kampanię wyborczą, mógł także złamać przepisy Kodeksu wyborczego. - Skala zarzutów jest gigantyczna - stwierdził poseł KO.
"Każdy wpłaca na kampanię wyborczą w sposób transparentny"
Myrcha i Król zwrócili także uwagę, że jedna z osób wypowiadających się w reportażu TVN24, przyjaciel premiera Wojciech Myślecki, potwierdził przy okazji autentyczność maili pochodzących ze skrzynki szefa KPRM Michała Dworczyka - tych, w których pojawiało się jego nazwisko. Myrcha zapowiedział, że w najbliższym czasie skieruje do prokuratury i CBA zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez szefa rządu.
W materiale "Czarno na białym" jest także mowa o tym, że osoby zatrudnione na wysokich stanowiskach w państwowych spółkach wpłacały pieniądze na kampanię innych członków rządu Zjednoczonej Prawicy nadzorujących te spółki. Jak wskazano w reportażu, jego autorzy uzyskali kopie potwierdzeń takich przelewów.
Powyższy proceder skrytykował w rozmowie z dziennikarzami TVN24 były skarbnik PiS Stanisław Kostrzewski. Zapewnił, iż "gdyby za jego czasów takie wpłaty od prezesów spółek się pojawiały, to natychmiast by poszedł z tym do prezesa Kaczyńskiego i powiedział, że to jest niezgodne z duchem prawa".
Rzecznik rządu Piotr Müller, zapytany w czwartek rano w TVN24, czy działania opisane w reportażu "Czarno na białym" są zgodne z zasadami etyki i moralności, potwierdził. - Każdy wpłaca na kampanię wyborczą w sposób transparentny, każdy może to sprawdzić i nie jest to niczym nadzwyczajnym - dodał.