Polska i Ukraina pracują nad mechanizmami, które zminimalizują ryzyko wykorzystywania przez Rosję historii jako broni. Czwartkowe spotkanie Andrzeja Dudy i Wołodymyra Zełenskiego w Wiśle ma miejsce zaledwie kilka dni po cyberataku przeciw Ukrainie.

Reklama

Przez wiele godzin nie działało 70 rządowych stron internetowych. Pojawiły się również antyukraińskie treści pisane w języku polskim z wyraźnymi rusycyzmami. Polska postrzega ten atak jako wstęp do grania przez Kreml wrażliwymi tematami, takimi jak zbrodnia wołyńska, i próbę wpłynięcia na relacje Warszawy i Kijowa. Miedzy innymi dlatego we wtorek rząd wprowadził pierwszy stopień alarmu o zagrożeniu terrorystycznym w cyberprzestrzeni.

Rozmowy są poufne. Nie chcemy ich komentować – powiedział "Dziennikowi Gazecie Prawnej" prezydencki minister Jakub Kumoch. Oszczędni w oficjalnych komentarzach są również przedstawiciele rządu.

Reklama

Choć wizyta Zełenskiego w Wiśle była planowania znacznie wcześniej, cyberataki wpisują się w kontekst spotkania. Ze strony rządowej nieoficjalnie usłyszeliśmy, że podczas organizowanych w poniedziałek rozmów szefów MSZ państw UE Polska będzie przekonywała do tego, by takie działania przeciwko Ukrainie definiować jako akt agresji. Obecnie na forum Wspólnoty nie ma zgody co do tego, od kiedy się ona zaczyna. Polska obawia się też, że w wypadku realnego konfliktu Unia pogrąży się w długotrwałej debacie, zamiast przejść do działań przeciw Rosji.

Polskie i ukraińskie służby współpracowały w ustaleniu tego, kto stoi za ubiegłotygodniowym atakiem. Ze 100-proc. pewnością można powiedzieć, że była to dość nieudolnie przeprowadzona przez Białorusinów i Rosjan operacja pod obcą flagą, która miała w jakiś sposób obarczyć Polskę - mówi DGP polskie źródło rządowe.

Reklama

Ukraińcy od dawna informowali nas, że ewentualna agresja militarna będzie poprzedzona cyberatakami – dodaje. Duda i Zełenski, rozmawiając o historii, będą próbowali rozbroić część min, które w takich atakach mają największy potencjał. Zbrodnia wołyńska i stosunek do postaci takich, jak jeden z przywódców UPA Roman Szuchewycz, to jedna z nich.

CZYTAJ WIĘCEJ W CZWARTKOWYM WYDANIU "DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>