Nie wiadomo, ile z funduszy z Unii Europejskiej zostało dziś wymienionych na złotówki. Ministerstwo Finansów nie chce tego ujawnić. Ale DZIENNIK dowiedział się, że resort bada teraz, jaki efekt przyniosły dzisiejsze działania i nie wyklucza, że wkrótce znów będzie sprzedawał euro.

Reklama

>>> Dowiedz się, ile Polska może stracić walcząc ze spekulacją złotego



Operacja wymiany walut jest owiana atmosferą tajemniczości. Ministerstwo Finansów nie chciało nam ujawnić, ani o której godzinie sprzedawano euro, ani po jakim kursie, ani wreszcie ile funduszy wymieniono. "Nie ujawnimy ani sumy, ani czasu operacji, żeby na tej podstawie nie można było się zorientować o wpływie transakcji na kurs złotego" - tłumaczy DZIENNIKOWI osoba z Ministerstwa Finansów.

>>> Do czego można się posunąć w obronie złotego – pisze Marcin Piasecki

"Ministerstwo wymieniło część środków" - powtarzała tylko rzeczniczka resortu Magdalena Kobos. A w oficjalnym komunikacie napisano jedynie, że "w nawiązaniu do wczorajszej zapowiedzi Premiera Donalda Tuska, Minister Finansów, ze względu na bardzo atrakcyjny kurs wymiany złotego, przeprowadził dzisiaj standardową operację wymiany części środków europejskich na rynku, za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego".

>>> Przeczytaj o wtorkowej deklaracji premiera Tuska

Premier Donald Tusk zapowiadał wczoraj, że rząd będzie sprzedawał euro, kiedy jego kurs osiągnie pięć złotych. Ale euro dziś do takiego poziomu nie dotarło. Najwyższy kurs był przed południem, a od godziny 11:30 kurs euro raptownie spadł z około 4,90 nawet do 4,76 złotego. Potem znów zaczął rosnąć, ale już bardzo spokojnie.

Ekonomiści w większości uważają, że rząd nie powinien interweniować na rynku walut. "Deklaracja premiera o interwencji na rynku walutowym doprowadzi do jeszcze większych ataków spekulantów na złotego" - mówi DZIENNIKOWI Robert Gwiazdowski, ekonomista z Centrum im. Adama Smitha. Premier nie przyjmuje na razie żadnej krytyki. "Ocenicie nas po efektach" - powiedział.