Prezydent Andrzej Duda poinformował w poniedziałkowym orędziu, że po analizie i przeprowadzonych konsultacjach postanowił powierzyć misję sformowania rządu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu. Prezydent powierzył też Markowi Sawickiemu z PSL funkcję marszałka seniora Sejmu. Jak uzasadnił, Sawicki ma najdłuższy staż parlamentarny i dał się poznać jako człowiek dialogu.

Reklama

Politycy KO, Trzeciej Drogi i Lewicy krytycznie odnieśli się do decyzji prezydenta, według nich Andrzej Duda powierzając Mateuszowi Morawieckiemu misję sformowania rządu spłaca swoje zobowiązania wobec PiS.

Reakcję tych polityków skomentował szef Gabinetu Prezydenta. - Przede wszystkim reakcja opozycji wydaje mi się rytualna. Oni się wręcz zachowują tak, jakby musieli troszkę pokrzyczeć, troszkę wyrazić niezadowolenie, ale tak naprawdę zachowują się jakby było im to trochę na rękę, bo widać że są nieprzygotowani i niegotowi. Nie mają umowy koalicyjnej, nie mają uzgodnionego, kto będzie marszałkiem, nie mają podziału pomiędzy siebie ministerstw. I ja obserwowałem to jako rytualne oburzanie się, ale tak naprawdę nie są w mojej opinii gotowi - powiedział Mastalerek.

"To mi przypomina rozmowy na temat wspólnej listy"

Reklama

Jak dodał sytuacja wokół zawierania koalicji przez KO, Trzecią Drogę i Nową Lewicę przypomina mu rozmowy nt. opozycyjnej wspólnej listy, która ostatecznie nie powstała, czy rozmowy na temat marszu 1 października, na który Trzecia Droga finalnie nie poszła. - Bo mówili, że chcą pozyskiwać elektorat PiS, dlatego nie będą szli z Tuskiem, żeby ich wyborcy potencjalni, którzy mogą odejść od PiS, nie widzieli ich z Donaldem Tuskiem - stwierdził Mastalerek.

Wyraził zdumienie, że politycy Lewicy i Trzeciej Drogi zgłaszają kandydaturę lidera KO Donalda Tuska na premiera "zamiast myśleć o swoich elektoratach". Podkreślił, że w czasie kampanii wyborczej obie te formacje zrobiły wiele, by nie być kojarzone z tym politykiem.

Przecież gdyby Donald Tusk dostał w pierwszym kroku od prezydenta misję stworzenia rządu, to przecież oni byliby pod ścianą. On rozmawiałby z nimi z pozycji siły. Byłby już kandydatem na premiera, miałby tekę w ręku, przyszedłby do Lewicy, do Trzeciej Drogi. O ile łatwiej byłoby mu z nimi negocjować, jak mógłby ich przyprzeć do muru - ocenił szef gabinetu prezydenta.

Reklama

Pytany, czy jego zdaniem PSL nie wykorzystało swojej szansy w związku z tworzeniem nowego rządu, Mastalerek powiedział, że "to z PSL w pierwszych dniach wychodziły głosy, że może to jednak nie Donald Tusk powinien w tej koalicji być premierem tylko może ktoś z PSL, więc tam takie głosy były". - Oni tego nie podjęli - zaznaczył, podkreślając, że ludowcy "do PiS mają o wiele bliżej programowo i ideowo".

"Kiedy ludzie zobaczą, co się stało…"

Mastalerek ocenił, że lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz osłabia swoją pozycję negocjacyjną, a Lewica - jeśli koalicja w zapowiadanym kształcie powstanie - jest skazana na porażkę, o ile nie będzie "bardzo mocno stawiała w tej kadencji spraw światopoglądowych".

Według niego trudna jest też sytuacja Trzeciej Drogi. - Mnóstwo wyborców, również byłych wyborców, którzy w 2020 roku zagłosowali na prezydenta Dudę, oddało teraz głos na Trzecią Drogę. Bo oni tak udawali, mówili że my będziemy Trzecią Drogą i dziś jeszcze nie zaczęli kadencji nowego Sejmu, a okazuje się, że oni chcą trzeciej kadencji Donalda Tuska. Kiedy ludzie zobaczą, co się stało, że zagłosowali, że myśleli, że to będzie naprawdę trzecia droga, a to wszystko kończy się tym, że jest Donald Tusk, którego przecież świetnie pamiętają z tych jego dwóch kadencji i z jego wyjazdu do Brukseli za apanażami, za funkcjami - powiedział Mastalerek.

Dodał, że "PO i Donald Tusk zrobił takie samo de facto poparcie, jak Rafał Trzaskowski w 2020 roku - około 30 proc.". - On nie wygrał żadnych wyborów i nie odebrałby PiS-owi władzy i nie miałby w ogóle najmniejszej szansy na odebranie PiS-owi władzy, gdyby część głosów niestety nie zmarnowała się - ocenił.

Mastalerek podkreślił, że prezydent podjął decyzję o wyznaczeniu Morawieckiego na premiera samodzielnie.

"Koalicja zemsty… Będą do tego dążyli, oni to zapowiadali"

Szef gabinetu prezydenta pytany był też o sytuację w mediach publicznych i możliwe zmiany, jakie mogą nastąpić w nowej kadencji Sejmu.

Koalicja Obywatelska czy PO, będzie chciała być tak naprawdę koalicją zemsty, to jest oczywiste. I oni będą do tego dążyli, oni to zapowiadali. Taki mieli program i nie zdobyli na tym programie większości, zdobyli tyle samo, co Rafał Trzaskowski 3 lata wcześniej. I oni będą tego chcieli. Pytanie tylko czy Trzecia Droga, czy Szymon Hołownia, czy PSL, które mówiło "nie, nie, nie, my nie będziemy tacy jak oni, my będziemy Trzecią Drogą", czy oni zachowają się w sposób wiarygodny wobec swoich wyborców, czy będą po prostu dołączeni w jakiś sposób, czy sami dołączą do koalicji zemsty, można powiedzieć zemsty obywatelskiej - powiedział.

Podkreślił, że prezydent będzie przestrzegał prawa. - Więc spokojnie, znam trochę PO czy KO. Oni czasem dużo mówią, a mało robią i również teraz może tak być - zaznaczył Mastalerek.