19-latek w rozmowie z Onetem z października br. powiedział, że nie żałuje swoich wpisów, "bo dołożyłem cegiełkę do tematu, gdy w 2021 r. opisałem spółki, które zakładał Mejza na swoich asystentów. Co ciekawe, bardzo młodych, w wieku dwudziestu kilku lat, którzy nagle zostawali prezesami, a te spółki dostawały fundusze unijne i bony rozwojowe wspomagające przedsiębiorców, które były jednak wydatkowane w sposób niejednoznaczny".
Wróblewski użył do opisania Mejzy wyrażeń takich jak "mentalne dno", a także stwierdził, że "nie ma w polskiej polityce bardziej obrzydliwej postaci". Poseł domagał się, aby licealista został ukarany przez sąd, a dodatkowo chciał otrzymać 50 tys. zł. Sąd w Poznaniu zdecydował o umorzeniu sprawy w ciągu 10 minut.
Afera z Mejzą
W 2021 roku Wirtualna Polska napisała, że firma Mejzy obiecywała leczyć umierających na raka i stwardnienie rozsiane, chorych na Alzheimera, Parkinsona oraz inne nieuleczalne przypadłości. Mejza miał osobiście przekonywać rodziców chorych dzieci, że terapia jego firmy je wyleczy. Cena wyjściowa to 80 tys. dolarów. Jak zaznacza WP metoda, którą zachwalał, nie ma medycznego potwierdzenia.
Dziennikarze WP twierdzili, że dotarli do ludzi, którym przedstawiciele firmy obiecywali pomoc dla chorych dzieci. Według nich Mejza nie tylko był kontaktem dla pacjentów, ale również osobiście (wraz z partnerem biznesowym) szukał chętnych do skorzystania z terapii. "W naganianiu klientów do Vinvi NeoClinic miała pomóc siatka 21 stowarzyszeń, które między 16 stycznia a 17 marca 2020 r. zarejestrowali asystenci społeczni Mejzy: Paweł Ciołka oraz Jakub Zgoła" - czytamy w WP.
Serwis podaje, że ma m.in. dowody na to, że zdesperowani rodzice chorych dzieci mieli podpisywać umowy ze stowarzyszeniami i przekazywać im prawa do prowadzenia zbiórek pieniędzy na leczenie, a dziś zostali z nieopłaconymi rachunkami za leczenie, którego nie było.