"Niekonwencjonalna taktyka" Tuska
Polski premier Donald Tusk nie ma innego wyboru, niż zastosować niekonwencjonalną, zdecydowaną taktykę, aby przywrócić praworządność w kraju, ale musi uważać, by unikać zaognienia podziałów w spolaryzowanym społeczeństwie - pisze w środę w komentarzu redakcyjnym brytyjski "Financial Times".
Gazeta pisze, że Tusk, próbując przywrócić rządy prawa po ośmiu latach sprawowania władzy przez Prawo i Sprawiedliwość, staje wobec pytania, jak daleko może posunąć się liberalno-demokratyczny rząd w stosowaniu niekonwencjonalnych taktyk w celu demontażu "nieliberalnego" systemu, a kwestia ta ma szerszy wymiar, biorąc pod uwagę rośnięcie w siłę nieliberalnych populistów w wielu demokracjach.
"Skala zadania polegającego na wyrwaniu kluczowych instytucji z rąk osób mianowanych przez PiS, a także w obliczu prezydenta, który stoi po stronie opozycji, oznacza, że cele jak dotąd usprawiedliwiają środki. Tusk pozostał w zgodzie z duchem prawa. Musi jednak postępować ostrożnie, aby uniknąć zaognienia podziałów w wysoce spolaryzowanym społeczeństwie" - pisze "Financial Times".
Zauważa, że w ciągu burzliwego miesiąca od zaprzysiężenia Tuska, jego koalicja postawiła trzy państwowe spółki medialne w stan likwidacji, zwolniła mianowanego przez PiS prokuratora krajowego, próbowała przeprowadzić śledztwo w sprawie mianowanego przez PiS prezesa banku centralnego, a dwóch parlamentarzystów PiS skazanych za nadużycie władzy zostało aresztowanych.
Prezydent Duda po stronie jednej partii
"(Prezydent Andrzej) Duda twierdzi, że Tusk narusza praworządność, podobnie jak premier od dawna oskarżał o to PiS. Takie twierdzenia o równoważności są całkowicie fałszywe. Administracja Tuska nie miała innego wyboru, jak tylko znaleźć innowacyjne sposoby na odwrócenie zmian wprowadzonych przez PiS - jak w przypadku mediów publicznych - ponieważ Duda może zawetować jej ustawy i musi z nim współegzystować przynajmniej do wyborów prezydenckich w przyszłym roku. Prezydent Polski powinien być postacią równoważącą. Zamiast tego Duda opowiedział się po stronie swojej starej partii, PiS - a PiS spędził ostatnie dni urzędowania, wprowadzając mechanizmy blokujące, mające na celu udaremnienie reform Tuska" - uważa "Financial Times".
Jak pisze, Tusk i jego sojusznicy wyciągnęli również wnioski z popełnionych błędów, gdy po przejęciu władzy w 2007 r. nie działali wystarczająco szybko, aby odwrócić skutki wcześniejszych dwóch lat rządów PiS, a teraz zmiany, jakich dokonał PiS po ośmiu latach u władzy, sięgają znacznie głębiej. "(Tusk) słusznie wskazał media państwowe, prokuraturę i sądownictwo jako instytucje, w których uścisk PiS musi zostać szybko przełamany, aby odbudować ich niezależność" - ocenia brytyjski dziennik.
"Na polskim społeczeństwie obywatelskim, które przetrwało lata rządów PiS, można polegać, jeśli chodzi o kontrolowanie ekipy Tuska - i podważanie fałszywych narracji opozycji; już obaliło ono twierdzenie, że dwóch skazanych posłów PiS jest 'więźniami politycznymi'. Jeśli jednak demokracja ma zakorzenić się w Polsce na dłuższą metę, nowy rząd musi działać odpowiedzialnie i powściągliwie. Nie może być postrzegany jako idący na skróty prawne. Usuwając lokajów PiS z państwowych instytucji i firm, musi powstrzymać się od zastępowania ich własnymi lojalistami, ale wybierać osoby o niezależnych poglądach" - przestrzega "Financial Times".
Ryzykowny atak na prezesa NBP
Dodaje, że rząd Tuska powinien ostrożnie wybierać swoje bitwy, bo ujawnianie korupcji lub nadużyć urzędów przez osoby związane z PiS jest ważne, ale branie na cel prezesa banku centralnego Adama Glapińskiego za rzekome wykorzystywanie polityki pieniężnej jako narzędzia politycznego byłego rządu grozi zantagonizowaniem władz UE dla ograniczonych korzyści.
"Podobnie jak Węgry Viktora Orbana czy Ameryka w erze Donalda Trumpa, Polska jest podzielonym społeczeństwem. Przywrócenie niezależności sądów i państwowej telewizji - wciąż głównego źródła informacji dla wielu Polaków - to ważne pierwsze kroki w niwelowaniu podziałów. Rząd Tuska musi jednak przy tym uważać, aby nie sprawiać wrażenia, że działa w taki sam sposób jak jego poprzednik" - konkluduje "Financial Times".