- Konieczność rewizji Wieloletnich Ram Finansowych (MFF) wynika przede wszystkim z wyższego, niż szacowano kosztu pożyczek w ramach funduszu covidowego NextGenerationEU. Obecnie Komisja Europejska szacuje, że ogólny koszt pożyczki wyniesie około 220 miliardów euro, czyli ponad 25 procent całości, z czego w przyszłym roku, z tytułu obsługi odsetek, zapłacimy 3,3 miliarda. Do tego dochodzi potrzeba skierowania większych środków na transformację energetyczną i rozwój nowych technologii - przypomniał eurodeputowany Rzońca, członek Komisji Budżetowej Parlamentu Europejskiego.

Reklama

Zauważył też, że "brak rewizji oznaczałby ostatecznie brak środków na wypełnianie tradycyjnych zobowiązań UE, takich jak polityka spójności".

Potrzebne kolejne środki na pomoc Ukrainie

- Mechanizm wsparcia Ukrainy - tak zwane Ukraine Facility - ma na celu przeciwdziałanie ekonomicznym i społecznym skutkom wojny oraz stopniową integrację Ukrainy z gospodarką UE. Jeśli chodzi o koszty tego instrumentu i jego wpływ na zadłużenie, to kwota przeznaczona na dotacje dla Ukrainy wynosi 2,5 miliarda euro rocznie przez cztery lata. Reszta z 50 miliardów euro ma mieć postać pożyczki. Zakłada się jednak, że Ukraina nie będzie w stanie terminowo spłacać pożyczek, a zatem również pożyczkowa część instrumentu prawdopodobnie przybierze postać dotacji. Powiększy to dług UE - przewiduje Rzońca.

Polski eurodeputowany wyjaśnił, że zasadniczo, chodzi o to, by w "zreformowanym" MFF utworzyć "przestrzeń finansową" zarówno dla obsługi wyższych kosztów odsetek, jak i dla pomocy Ukrainie. Nowe wydatki - według polityka - najłatwiej byłoby sfinansować z podniesionej składki członkowskiej, ale o tym nie chcą rozmawiać tak zwani płatnicy netto.

Reklama

- Pozostaje poszukiwanie tak zwanych nowych zasobów własnych. Ostatni projekt w tym zakresie, zaaprobowany przez Parlament, zakłada między innymi przekazywanie Brukseli aż 30 procent dochodów ze sprzedaży licencji ETS (unijny system handlu emisjami), z czego się nie cieszymy, bo te pieniądze powinny zostać w Polsce, aby wspierać Zieloną Transformację - powiedział europoseł PiS.

- Biorąc to wszystko pod uwagę i patrząc na ostatnie sygnały dotyczące gotowości państw członkowskich do prawdziwej, epokowej reformy MFF nie potrafię wskazać powodów do optymizmu. Niechęć państw członkowskich, przede wszystkim płatników netto do podniesienia składki i brak ostatecznego porozumienia co do zasobów własnych powoduje, że porozumienie – nawet jeśli miałoby zostać osiągnięte – będzie raczej skromne. Jedynie mechanizm wsparcia dla Ukrainy (50 miliardów) jest niezagrożony cięciami - przewiduje Rzońca.

Gorąco na szczycie

Jego zdaniem, "na szczycie może dużo się dziać". - Przede wszystkim należy się spodziewać postawienia Węgrów pod ścianą i przedstawienia im propozycji nie do odrzucenia: albo akceptują reformę (w tym 50 miliardów dla Ukrainy), albo zostaną pozbawione prawa głosu. Wstępem do takiego postawienia sprawy jest przyjęta na ostatniej sesji w Strasbourgu rezolucja PE, wzywająca między innymi do zastosowania wobec Węgier art. 7 ust. 2 Traktatu o Unii Europejskiej, co jest pierwszym krokiem do pozbawienia prawa głosu - wyjaśnił eurodeputowany.

- Jeśliby doszło do ostatecznej próby sił, to los Węgier zależałby od tego, czy na etapie wstępnym przynajmniej jedno państwo członkowskie poparłoby je w sporze z UE. Na dzień dzisiejszy wydaje się, że mogłaby to być Słowacja. Jeśli Węgry ulegną szantażowi, albo jeśli ze swojej strony zaszantażują Komisję, zmuszając ją do odmrożenia kolejnej części zamrożonych środków, to może dojść do porozumienia, ale w bardzo skromnym kształcie - podsumował Rzońca.