Podczas swojego wystąpienia w Sejmie Krzysztof Kasprzak - przedstawiciel skrajnej prawicy, związany z Kają Godek - zabrał głos, wyliczając przestępstwa, których ofiarami były dzieci. Insynuował, że zbrodnie miały mieć związek z identyfikacją seksualną sprawców.

Reklama

Szymon Hołownia w pewnym momencie przerwał wypowiedź Kasprzaka. Podkreślił, że znajdują się w Sejmie RP a marszałkowi Sejmu "bardzo zależy, żeby nie przekraczać pewnych granic".

Hołownia odniósł się do insynuacji Kasprzaka

- Jeżeli przyszedł pan tutaj po to, żeby raczyć nas drastycznymi szczegółami z kronik kryminalnych, a następnie wysnuć tezę, że mają one związek z orientacją seksualną osób, które je popełniły, to mam nadzieję, że starczy panu intelektualnej odwagi również na to, żeby stwierdzić, że te wszystkie przestępstwa w związkach heteroseksualnych mają miejsce przez heteroseksualizm tych osób - mówił Hołownia.

Reklama

Krzysztof Kasprzak jednak nie reagował na upomnienia marszałka Sejmu. Ten odebrał mu głos i poprosił o opuszczenie mównicy.

Reklama

- Reprezentuję miliony ludzi, które wybrały ten Sejm. Informuję pana, że pozbawia pan szacunku miliony obywateli i nie mówi na temat - podkreślił Szymon Hołownia.

Kasprzak nie chciał zejść z mównicy

Po tym zaprosił Kasprzaka na bezpośrednią rozmowę, ogłaszając pięć minut przerwy.

Po przerwie jednak sytuacja powtórzyła się - Kasprzak wrócił na mównicę, a Hołownia znów mu przerwał. Poprosił go również o opuszczenie sali. Krzysztof Kasprzak jednak nie chciał opuścić mównicy.

- Po raz siódmy i ostatni pytam pana, czy zechce pan przedstawić nam wasze propozycje w ustawie, czy nadal będzie pan obrażał osoby LGBT? - pytał marszałek Hołownia. -Uprawiał pan insynuacje i propagandę [...] pan nie broni dzieci, tylko pan krzyczy. Nie opuszcza pan mównicy, mimo poleceń marszałka Sejmu. Jeżeli nie zejdzie pan z mównicy, ogłoszę przerwę w obradach. Oczywiście będzie pan sławny w swój patologiczny sposób - skwitował Szymon Hołownia.

Ogłosił przerwę w obradach. Sala opustoszała, a Kasprzak nadal stał na mównicy. Opuścił ją dopiero po kilkunastu minutach.