11 kwietnia, tuż po pierwszej turze wyborów samorządowych, w Sejmie będą procedowane będą projekty dotyczące aborcji. W umowie koalicyjnej nie uwzględniono kwestii światopoglądowych; każdy z koalicjantów złożył w Sejmie własne projekty w tej sprawie.

Reklama

Właśnie za sprawą aborcji doszło do pierwszego poważnego konfliktu między partiami koalicyjnymi. Jednak dyskusje między koalicjantami budzą nie tylko kwestie światopoglądowe, ale również programowe, w tym między innymi sprawa składki zdrowotnej. O sytuacji wewnątrz koalicji i prognozie na przyszłość opowiedział profesor UW, Rafał Chwedoruk.

Będzie rozpad koalicji?

"Myślę, że jesteśmy daleko od jakiegokolwiek rozpadu tej koalicji. W naturalny sposób obecność kilku partii w strukturze rządu wiąże się z różnicami programowymi" - ocenił politolog. Jego zdaniem w kwestii różnic programowych między koalicjantami od czasu kampanii "niewiele się zmieniło". "Dlatego w większości wypadków różnice te nie będą skutkowały rozpadem koalicji" - ocenił.

Reklama
Reklama

Według profesora Chwedoruka większość posłów nie chciałaby nowych wyborów, zwłaszcza, że mamy do czynienia z ugrupowaniami, które albo od dawna nie rządziły, albo - jak w przypadku Polski 2050 - nigdy nie rządziły. "Z powodu aborcji ta koalicja się nie rozpadnie. Natomiast, jak to bywa w każdej koalicji, wyniki kolejnych wyborów będą formą korygowania wpływów w jej obrębie" - ocenił.

Politolog zauważył również, że obecni koalicjanci mają już za sobą doświadczenie współpracy. "Platforma z PSL-em współrządziły niegdyś ze sobą przez dwie kadencje. PSL z SLD również ma analogiczne doświadczenie. Co więcej, na poziomie samorządów Lewica i PO tworzą obecnie różne koalicje w miastach, powiatach czy też w sejmikach" - wskazał profesor Chwedoruk.

Poziom poparcia koalicji najwyższy po 1989 roku

Ocenił ponadto, że rozpad koalicji byłby "niezrozumiały społecznie, bo poziom poparcia dla partii koalicyjnych, jak i generalnie dla całej koalicji, należy do najwyższych w polityce po roku 1989".

Zdaniem politologa komfort istnienia tej koalicji daje również obecna słabość PiS-u. "Z kolei PiS nie jest w stanie wykorzystać słabych punktów koalicji" - zauważył.

Politolog odniósł się również do pogłosek o możliwość zmian barw partyjnych przez poszczególnych posłów. Na pytanie, czy lider PO, premier Donald Tusk zaczyna "łowić" do swojego ugrupowania posłów należących do mniejszych koalicjantów, politolog odparł, że nie sądzi. Jak dodał, nie wydaje mu się również, by Trzecia Droga "miała już teraz posilać się kosztem obrzeży PiS-u lub Konfederacji".

Relacje między PO a Lewicą? To skomplikowane

"Natomiast relacje pomiędzy Platformą a Lewicą zawsze były bardzo skomplikowane, ponieważ formacje rywalizują o podobny elektorat, co - siłą rzeczy - wzmaga wzajemną konkurencję. Spodziewam się więc dalszej wzajemnej rywalizacji na poziomie wyborów samorządowych czy europejskich oraz przejmowania wpływów gdzieś w samorządach, ale nie oznacza to końca koalicji na szczeblu centralnym" - powiedział.

Politolog odniósł się również do zapowiedzianej przez premiera rekonstrukcji rządu i możliwych zmianach w koalicji po wyborach samorządowych. "Oczywiście, że dojdzie do przetasowań związanych z relacjami między koalicjantami, bo obie kampanie wyborcze przyniosą jakieś rezultaty - ktoś zyska, a ktoś straci. Ale nastąpi to również w związku z sytuacją wewnątrz samej PO" - powiedział profesor Chwedoruk.

Wybory prezydenckie "wąskim gardłem" dla koalicji

Jego zdaniem wynika to faktu, że niektóre nominacje ministerialne były wyraźnie nominacjami "zadaniowymi", związanymi z okresem przejmowania władzy i rozliczaniem PiS-u.

Inne wiązały się - jak mówił - z zaspokajaniem aspiracji niektórych koalicjantów lub też nurtów wewnątrz poszczególnych partii. "Nie ulega dla mnie wątpliwości, że po wyborach będą pierwsze decyzje. Choć z perspektywy dzisiejszych sondaży - nie sądzę, by zmiany były szczególnie duże. To, co będzie <<wąskim gardłem>> dla tej koalicji, to będą raczej wybory prezydenckie. Jeśli Szymon Hołownia i Rafał Trzaskowski dalej będą zdradzali aspiracje do walki o fotel prezydenta" - ocenił.