Jak przypomina Reuters, Francja zakończyła w listopadzie br. szkolenie około 2 tysięcy żołnierzy ukraińskich. Dostarczyła Ukrainie amunicję wykorzystując fundusze z zamrożonych aktywów rosyjskich. Zamierzała też przekazać Ukrainie myśliwce Mirage; według Reutera miało to nastąpić w pierwszym kwartale 2025 roku.

Reklama

Jednak w październiku br. Lecornu przyznał, że wartość pomocy dla Kijowa w 2024 roku nie osiągnie maksymalnej kwoty przewidzianej w dwustronnej umowie, czyli 3 mld euro, natomiast przekroczy 2 mld euro.

Upadek rządu Francji. Czy wsparcie dla Ukrainy zostanie ograniczone?

W rozmowie z dziennikiem "Le Parisien" na początku grudnia Lecornu potwierdził, że upadek rządu Michela Barniera będzie miał wpływ na wsparcie dla Ukrainy. "Znaczna część wsparcia to przekazanie z zasobów armii francuskiej starego wyposażenia, które jest zastępowane nowym. Jeśli spowolnimy zamówienia nowego sprzętu, to będziemy mieli wolniejsze dostawy dla Ukrainy" – powiedział wówczas.

Wyjaśnił też, że nieprzyjęcie projektu budżetu na 2025 rok (proponowanego przez Barniera) i zastosowanie w jego miejsce budżetu z 2024 roku oznacza, że wydatki obronne nie osiągną kwoty 50 mld euro. Armia nie otrzyma około 3,3 mld euro.

Choć projekt Barniera zakładał cięcia w budżecie na 2025 r. na kwotę 60 mld euro, to miały one nie dotknąć sfery obronności. Budżet obronny miał przekroczyć 50 mld euro w 2025 roku. Planowano, że wzrośnie do 69 mld w roku 2030.

Lecornu, współpracownik prezydenta Emmanuela Macrona, wymieniany jest przez media jako potencjalny następca Barniera.

Obserwuj kanał Dziennik.pl na WhatsAppie