Joński podkreślił, że przed drugą turą wyborów będzie nadal prowadził kampanię bezpośrednią, opartą na spotkaniach z mieszkańcami Łodzi. Zapewnił, że do drugiej tury wyborów nie będzie wykonywał obowiązków wiceprezydenta miasta. "Nie wyobrażam sobie kampanii bezpośredniej bez urlopu, na którym jestem już od półtora tygodnia. Pozostanę na nim do 5 grudnia" - powiedział Joński.

Reklama

Jego zdaniem przyszły prezydent Łodzi musi jednak nie tylko przekonać do swojej kandydatury mieszkańców miasta, ale też znaleźć wspólny język z politykami innych partii. Podkreślił, że Łódź potrzebuje gospodarza, ale też "porozumienia społeczno-politycznego". "Będę rozmawiał ze wszystkimi kandydatami, którzy nie znaleźli się w drugiej turze. Będę ich przekonywał do swojej kandydatury, ale będę też słuchał sugestii z ich strony. Jestem otwarty na rozmowy z każdym. Nowy prezydent musi współrządzić miastem razem z innymi partiami" - wyjaśnił Joński.

Zadowolenia z udziału Jońskiego w drugiej turze wyborów na prezydenta Łodzi nie ukrywał w poniedziałek szef SLD. Zdaniem Napieralskiego jest to efekt nie tylko skutecznej kampanii, ale też "ostatnich miesięcy Dariusza Jońskiego jako wiceprezydenta Łodzi". "To młody, bardzo dynamiczny człowiek, ale też świetny gospodarz. Jestem bardzo zadowolony z tego, że znalazł się w drugiej turze wyborów. To od ośmiu lat pierwsza realna możliwość wygrania prezydentury w Łodzi" - powiedział Napieralski. Dodał, że w walce o prezydenturę w Łodzi Joński ma pełne wsparcie klubu parlamentarnego SLD.

Przed spotkaniem z dziennikarzami Napieralski i Joński odwiedzili przedszkole nr 140 na łódzkim osiedlu Wielkopolska, gdzie m.in. czytali dzieciom bajki. Napieralski przypomniał przy okazji, że dla SLD jednym z priorytetów jest wdrożenie narodowego programu budowy przedszkoli i żłobków.

"W Polsce brakuje przedszkoli, a jeśli nawet są, to często potrzebują dużych inwestycji. Jest z tym bardzo źle. W całym kraju niespełna 50 proc. dzieci jest w przedszkolach, a niespełna 3 proc. w żłobkach. To duża przepaść między nami a innymi krajami UE. To także problem dla maluchów, które nie rozwijają się w grupie. To także problem dla mam, które nie mogą wrócić do pracy" - powiedział Napieralski.