"Super Express" twierdzi, że był świadkiem scen, które przypominają rozpaczliwe próby ratowania sytuacji. W tajnej naradzie w domu Bronisława Komorowskiego uczestniczył premier Donald Tusk oraz wezwany na pomoc z "przymusowej emigracji" Janusz Palikot.

Środa, godzina 8.00, warszawskie Powiśle. Przed kamienicą Komorowskiego pojawia się Janusz Palikot. Od czasu katastrofy pod Smoleńskiem lubelski polityk PO nie pokazywał się publicznie. Ale najwidoczniej zdjęto mu "kaganiec", bo już wczoraj na swym blogu napisał polityczną prognozę tego, co się stanie, gdy wygra Jarosław Kaczyński i PiS.

Chwilę później pod kamienicę Komorowskiego podjechało rządowe BMW z premierem Tuskiem i rzecznikiem rządu Pawłem Grasiem (46 l.). Obaj panowie błyskawicznie zniknęli za drzwiami domu marszałka Sejmu. Tajna narada trwała do 10.45 - pisze "Super Express ".


Z kolei "Fakt" twierdzi, że premier po wyjściu od Komorowskiego gestylulował bardzo żywo. Miał też zrugać posła Słwaomira Nowaka, szefa sztabu wyborczego Komorowskiego. "Sławkowi dostało się za wypowiedź o Kaczyńskim" - potwierdził "Faktowi" jeden ze współpracowników Tuska. Męska rozmowa z Nowakiem przeciągnęła się do późna. Obaj wyszli z Kancelarii Premiera o 23.30.

>>>Zobacz także: Komorowski pokazał zdjęcia młodej żony








Reklama