"To zdrada i koniunkturalizm. Takich zmian można oczekiwać po młodych karierowiczach, ale nie po ludziach z zasadami" - to jeden z cytatów, które MIchnik wybrał do swojego felietonu, by zilustrować nim niepokój czytelników "Gazety Wyborczej" oraz jego przyjaciół.

"Dlaczego podpisałem listę poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego? Dlatego że Jarosław Kaczyński reprezentuje istotną część polskiej opinii publicznej, cieszy się jej poparciem, a zatem winien mieć prawo kandydowania na najwyższy urząd w państwie. Tylko tyle... aż tyle" - dodał.

"Pytają mnie: Co się panu stało?! Czy naprawdę chce pan powrotu IV RP? Odpowiadam szczerze: Nie, nie chcę powrotu IV RP. Nie chcę żyć w państwie PiS (Podejrzliwości i Strachu); w państwie podsłuchów i prowokacji policyjnych; gdzie w ciągu jednej nocy dokonuje się partyjne przejęcie mediów publicznych; gdzie organizuje się nagonki na lekarzy i prawników; gdzie jedne służby specjalne są wynajmowane do szpiclowania ministrów, a inne służby organizują medialne spektakle wyprowadzania ludzi w kajdankach" - pisze Michnik.

"Nie chcę żyć w państwie, gdzie zrozpaczona Barbara Blida popełnia samobójstwo; gdzie organizuje się na podstawie donosów i ubeckich raportów polowania na biskupów i ludzi opozycji demokratycznej, na pisarzy i artystów, na sędziów Trybunału Konstytucyjnego" - dodaje redaktor naczelny "Gazety Wyborczej".

Uspokoił jednak czytelników, że podpisał się także pod listą poparcia dla Bronisława Komorowskiego.

"Żyję już dostatecznie długo, by przyzwyczaić się do oskarżeń o zdradę i koniunkturalizm. Pierwszy raz usłyszałem takie zarzuty jakieś 45 lat temu. Potem towarzyszyły mi one nieprzerwanie. A jednak tym razem poczułem się naprawdę zaskoczony" - napisał Michnik.









Reklama