"Przyjęło się, że ważnym sygnałem jest pierwsza wizyta zagraniczna głowy państwa. Najważniejszym obszarem polskich nadziei i szans jest Unia Europejska" - powiedział marszałek Sejmu pełniący obowiązki prezydenta i kandydat na prezydenta, odpowiadając na pytanie jednego z internautów. Komorowski podkreślił, że w ramach UE do odbudowania jest "zmarnowany w ciągu ostatnich lat ze względu na absencję polskiego prezydenta mechanizm wpływania na bieg spraw Unii, jakim jest Trójkąt Weimarski - współpraca polsko-niemiecko-francuska".

Reklama

"Pierwszą wizytą powinna być wizyta w Brukseli, i od razu w ramach tej samej podróży Paryż i Berlin - dla podkreślenia znaczenia Trójkąta Weimarskiego" - oświadczył Komorowski.

Jako jedną ze swoich ewentualnych pierwszych inicjatyw ustawodawczych wymienił "rozbudowanie mechanizmu wyborów bezpośrednich - jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach samorządowych". "Sprawdzają się dzisiaj burmistrzowie, wójtowie, prezydenci miast wybierani w obwodach jednomandatowych" - zauważył. Jego zdaniem, na takich zasadach mogliby być wybierani radni.

Pytany o to, jak odnosi się do udziału polskich wojsk w misjach zagranicznych, Komorowski powiedział, że jeśli państwo polskie przyjęło zobowiązania, to bezwzględnie musi je wykonać. "Rolą prezydenta jest, by tego rodzaju deklaracje ze strony Polski nie padały pochopnie, były dobrze przygotowane, przemyślane i skalkulowane" - podkreślił. "Czym innym są misje w ramach NATO, bo to obowiązek sojuszniczy" - dodał.

"Odnoszę wrażenie, że parę razy państwo polskie podejmowało swoje decyzje pochopnie, trochę ponad realne możliwości finansowe, sprzętowe, kadrowe wojska. To była rzecz bardzo dziwna, wysłanie żołnierzy na dwie realne wojny do Iraku i Afganistanu. To zaciążyło na spowolnieniu procesu modernizacji wojska w Polsce. Nie można być stachanowcem, nie można się deklarować tylko dlatego, że ktoś tego oczekuje" - powiedział.

Kandydat na prezydenta był też pytany o to, czy jeśli zwycięży w wyborach, będzie w stanie wetować ustawy Platformy Obywatelskiej. "Nie mam z tym żadnego problemu, bo rolą prezydenta jest chronienie państwa i budżetu państwa przed nadmiernymi, nieuzasadnionymi wydatkami, rozbijającymi budżet" - odparł. "Tak bywa, że w okresie przedwyborczym jest tendencja i w opozycji, ale i w koalicji do przyjmowania ustaw, które nie mają pokrycia w realnym budżecie. Wtedy weto prezydenckie może być ratunkiem dla polskiego budżetu" - zaznaczył. Podkreślił, że również w sytuacjach, które stanowiłyby zagrożenie dla rozwiązań konstytucyjnych, nie wahałby się użyć weta.

>>>Czytaj dalej>>>

Reklama



Komorowski zapytany o stosunek do organizacji ekologicznych, odparł, że trzeba je postrzegać w szerszym kontekście - organizacji pozarządowych. Jak mówił, rozwój tego sektora jest jednym z najważniejszym elementów dla perspektyw państwa obywatelskiego. "Niewątpliwie zasługuje na wsparcie ze strony państwa, które się wyraża np. w możliwości odpisywania 1 proc. Warto pogłębić ten mechanizm, przesunąć cały szereg i środków, i kompetencji w obszar organizacji pozarządowych, w tym także ekologicznych" - wyjaśnił.

Na pytanie o przysługujące prezydentowi prawo łaski Komorowski oświadczył, że musi być ono stosowane "w stopniu bardzo, bardzo ograniczonym, by było prawem nadzwyczajnym, a nie regułą". Zaznaczył, że prawo łaski nie może być "widzimisię prezydenta" i powinno być wykorzystywane na podstawie analiz prawników z kancelarii, którzy zbadaliby, czy są przesłanki dodatkowe i nowe okoliczności przemawiające za skazanym.

Zapytany o swój stosunek do legalizacji narkotyków miękkich, Komorowski przyznał, że nie jest zwolennikiem takiego rozwiązania. "Dobrym rozwiązaniem prawnym jest natomiast, aby osoby posiadające niewielkie ilości narkotyków nie były tak samo traktowane jak handlarze" - zaznaczył. Jak powiedział, źródłem nieszczęść są nie tylko ci, którzy ulegają nałogowi, ale przede wszystkim "ci, którzy na tym zarabiają i żerują na słabościach ludzkich i kłopotach. Tu jest słuszne utrzymanie zasady, że prawo powinno ścigać przede wszystkich tych, którzy stanowią zagrożenie, bo zarabiają pieniądze na ludzkiej słabości" - zaznaczył.

Półgodzinny wideoczat odbył się z Hajnówki, gdzie Komorowski ma spotkania z wyborcami.