Tusk wyliczał sytuacje, które - jak mówił - mają świadczyć o tym, że słowa deklaracje szefa PiS rozmijają się z jego czynami. Wspomniał o postawie Jarosława Kaczyńskiego względem zajęcia hali KDT w Warszawie, rozpędzenia zamieszek górniczych w centrum stolicy czy sprawie szczepionek przeciwko świńskiej grypie. Wsomniał także o kryzysie finansowym. "Bylibyśmy Grecją Europy Środkowej, gdybyśmy posłuchali choć jednej rady Jarosława Kaczyńskiego" - stwierdził Tusk.

Reklama

"Dla nas katastrofa smoleńska była przeżyciem głęboko tragicznym, bo zginęli tam nasi bliscy, i dlatego, że zginął tam prezydent z małżonką i wielu wysokich urzędników. Nie spotkałem nikogo w PO, komu by przez głowę przeszedł pomysł, by tragedia smoleńska mogła się stać atutem w politycznych rozgrywkach" - mówił Tusk.

"Ale widzieliśmy też od pierwszych dni polityków, którzy z zapałem przystąpili do kampanii wyborczej, już w pierwszych dniach żałoby. Nie możemy pozwolić, by zakłamanie, hipokryzja, kłamstwo zatriumfowało, bo będzie to dla Polski smutny dzień" - mówił Tusk.

"Polityka poznaje się nie po tym, jak prowadzi kampanię, ale jak sprawuje władzę" - stwierdził Tusk i apelował, by Polacy pamiętali jego, Bronisława Komorowskiego i Jarosława Kaczyńskiego z tego, jak rządzili.

Reklama

"Mam nadzieję, że prezydentem Polski nie będzie ktoś, kto w swoim majestacie decyzduje, kto jest Polakiem, a kto pół-Polakiem" - mówił Tusk. Dodał, że nie zgadza się na "dzielenie Polaków na gorszych i lepszych". "Dziękuję ci, Bronku, że nie uległeś tej pokusie. Korzystaj z tego, ludzie ciebie z tego znają" - zwrócił się do marszałka Sejmu.

"Ile żądzy władzy trzeba mieć w sercu, by tak się zmienić i zmieniać każdego dnia tak, że nie możemy już nadążyć. Ile wysiłku musiał włożyć w przekonanie swoich sztabowców do powiedzenia, że Tusk jest mężem stanu. Wyobraźcie sobie, ile go to kosztowało" - atakował premier.

"Nie wykluczam, że za kilkadziesiąt godzin odkryję, że jego dziadek był w Wehrmachcie, a może jeszcze lepiej w armii rosyjskiej" - ironizował Tusk, wzbudzając na sali salwy śmiechu.