"Wygrała nasza polska demokracja" - zaczął Bronisław Komorowski, który na scenę w sztabie wyborczym Platformy Obywatelskiej wszedł w towarzystwie wiwatów i okrzyków "Bronek, Bronek!" i "Dziękujemy, dziękujemy!". Marszałkowi Sejmu towarzyszyła żona. Wycałowały go m.in. aktorka Maja Komorowska i podróżniczka Elżbieta Dzikowska.

Reklama

Komorowski nawiązał do niewielkiej róznicy dzielącej - według sondaży - obu konkurentów. "I chociaż pewnie, przynajmniej z tą największą butelką szampana przyjdzie poczekać do rana, bo widać, że jesteśmy blisko remisu, mamy powód do dumy i radości, bo wygrała polska demokracja. Widać to po frekwencji i zaangażowaniu Polaków" - mówił w pierwszym przemówieniu.

"Chciałem wszystkim podziękować, którzy pracowali na to, by polska demokracja mogła powiedzieć: >>Wygrałam<<" - podkreślił Bronisław Komorowski. Nie zapomniał o Jarosławie Kaczyńskim: "Gratuluję mojemu głównemu rywalowi i dziękuję rywalom z pierwszej tury".

Zaznaczył, że tegoroczna kampania wyborcza była niezwykle trudna, bo przebiegała w cieniu katastrofy smoleńskiej i w cieniu dramatu powodzi.

Reklama

Jak powiedział Komorowski, "była to kampania, która udowodniła, że państwo polskie w najtrudniejszych nawet momentach zdaje egzamin, radzi sobie jako państwo demokratyczne".

"Chciałem wszystkim podziękować także za to, że wspólnym wysiłkiem daliśmy radę w tak niezwykle trudnych sytuacjach, że potrafiliśmy polskie państwo przeprowadzić i polską demokrację przez najtrudniejsze nawet momenty" - powiedział Komorowski.

Bronisław Komorowski uderzył w pojednawcze tony. "Widać, że Polska, aczkolwiek podzielona prawie pół na pół, jest Polską wspólną i zasługuje, by zgoda budowała, bo Polska jest najważniejsza" - w ten sposób nawiązał ponownie do połączonych haseł wyborczych, swojego i szefa Prawa i Sprawiedliwości.