Bielecki spóźnił się kilka minut na swoje spotkanie z wyborcami, które zaplanowane było na 7.30. Zaraz po przybyciu ironizował, że "problem korków miał być rozwiązany jeszcze za rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz, a teraz obiecuje się, że korki znikną do 2012 roku". Jak zaznaczył do Warszawy powinno się dojechać i przejechać przez nią najdłużej w ciągu godziny.
Warszawiacy pomimo pośpiechu chętnie przystawali przy kandydacie i dopytywali go o jego program wyborczy. Mieszkańców stolicy najbardziej interesowały pomysły Bieleckiego na temat usprawnienia komunikacji w mieście. Kandydat na prezydenta poinformował, że będzie spotykał się z mieszkańcami stolicy, którzy, jak zaznaczył, najlepiej wiedzą jak funkcjonuje Warszawa i czego naprawdę potrzebuje.
Bielecki powiedział PAP, że porozumiał się z inżynierami kolejnictwa i razem znaleźli rozwiązanie na utworzenie obwodnicy kolejowej centrum Warszawy. "Wystarczy w jednym miejscu zrobić inwestycje za 300 mln zł dodać 2,5 km torów i będzie w stolicy odpowiednik londyńskiej infrastruktury kolejowej, tzw. "central line". Kandydat poinformował, że obwodnica będzie łączyła Wolę z Ochotą.
Bielecki powiedział PAP, że Warszawie jest zdecydowanie za dużo urzędników. "Od początku swojej kampanii mówię, że trzy okręty nie płyną szybciej niż jeden. 1200 urzędników, których przybyło w ratuszu tylko po to, aby kontrolować samych siebie, to jest nonsens. Oni zjedli ponad 300 mln złotych, czyli tyle, ile wystarczy na zrealizowanie obwodnicy kolejowej wokół śródmieścia" - stwierdził.
Kandydat na prezydenta odniósł się także do billboardów na terenie miasta. Jego zdaniem należy utworzyć stałe nośniki reklamy, które nie będą kolidować z estetyką miasta i bezpieczeństwem ruchu. "Jeżeli obecna władza Warszawy nie uporządkowała problemu billboardów to znaczy, że ma w tym jakiś interes i jest powiązana z tymi firmami. Trzeba ten rynek uregulować, a żeby go uregulować trzeba siąść z przedstawicielami firm reklamujących do stołu" - uważa Bielecki.