"Mija rok, gdy 10 kwietnia 2010 r. zabrakło mojej przyjaciółki Marii Kaczyńskiej. Do tej pory nie potrafimy uzmysłowić sobie tej strasznej tragedii, która dotknęła rodziny Kaczyńskich i wszystkich polskich patriotów, lecących tego dnia do Rosji, by oddać hołd swym bohaterom. Tragedii, która dotknęła cały polski naród" - czytamy w artykule w gazecie internetowej "Ukrainska Prawda".

Reklama

Była pierwsza dama Ukrainy wspomina w nim, że poznała Marię Kaczyńską w 2006 roku, podczas wizyty jej małżonka na Ukrainę i podkreśla, że spędziła z nią o wiele więcej czasu niż z jakąkolwiek inną żoną prezydenta.

"Szczerze tęsknię za Marią (...). W ciągu czterech lat spotkałyśmy się ponad 12 razy. Było tak nie tylko dlatego, że Polska i Ukraina są bliskie sobie geograficznie. Nasze kraje łączą wspólne wartości. Polska, a szczególnie prezydent Kaczyński, była najbardziej oddanym sprzymierzeńcem Ukrainy na jej drodze do UE" - pisze Kateryna Juszczenko.

Była prezydentowa relacjonuje spotkania z Marią Kaczyńską, podczas których rozmawiały nie tylko o polityce, lecz przede wszystkim o swych rodzinach, problemach kobiet, historii, działalności charytatywnej i muzyce.

"Pani Maria była patriotką i dobrym człowiekiem o szerokich zainteresowaniach. (...) Zawsze zachwycałam się tym, z jakim oddaniem pani Maria wspierała rozwój polskiej kultury, muzyki, kina, medycyny, a także sprawy społeczne" - czytamy.

Kateryna Juszczenko wspomina także swe ostatnie spotkanie z prezydentową Kaczyńską, do którego doszło jesienią 2009 r. w Warszawie. Była na nim także obecna Izabela Tomaszewska z kancelarii prezydenta Kaczyńskiego oraz prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka. Oni również zginęli w katastrofie pod Smoleńskiem.

"Miałam nadzieję, że i Janusz Kurtyka, i Izabela Tomaszewska zostaną bliskimi przyjaciółmi mojej rodziny" - napisała Juszczenko.

Reklama

Małżonka byłego prezydenta Ukrainy wyznała, że rok temu jej rodzina modliła się, by po tragedii smoleńskiej Polacy potrafili się zjednoczyć się i nadal mogli tworzyć silny naród.

"Przez cały ten rok często wspominałam Marię. Przeglądałam wspólne zdjęcia, rozpamiętywałam nasze wizyty, a kiedy widziałam coś ciekawego, czy to polski obraz na rynku, czy ładny szal w sklepie, przyłapywałam się na myśli, że trzeba to kupić dla Marii... Chciało mi się też opowiedzieć jej o tym, co widziałam, co usłyszałam. I wówczas zrozumiałam, że już nigdy nie będę mogła tego zrobić" - czytamy.

"Niech moi przyjaciele odpoczywają w niebiosach wraz z innymi, nieżyjącymi polskimi bohaterami. A my, żywi, będziemy o nich pamiętać, dziękować za ich wielkie uczynki i myśleć o tym, czego nie udało się nam wspólnie zrealizować" - napisała Kateryna Juszczenko.