Antoni Macierewicz twierdzi, że w salonce prezydenckiego tupolewa doszło do eksplozji. Poseł Prawa i Sprawiedliwości domaga się ponownego wszczęcia śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej.

Reklama

Tezę o wybuchu zawiera raport parlamentarnego zespołu, badającego katastrofę smoleńską. Członkowie zespołu mają jutro przekazać prokuraturze dowody w tej sprawie. Antoni Macierewicz, który przewodniczył posiedzeniu zespołu, powiedział, że spalone elementy salonki, w której leciał prezydent Lech Kaczyński, znalazły się w odległości kilkudziesięciu metrów od burty samolotu.

Podczas posiedzenia przedstawiono zdjęcia, które mają dokumentować tę tezę. Macierewicz podkreślił, że elementy salonki zapaliły się w powietrzu, a nie po uderzeniu samolotu w ziemię. Dodał, że cały raport nie zostanie przedstawiony na dzisiejszym posiedzeniu, gdyż nie ma na to czasu.

Zdaniem posła PiS, wobec nowych dowodów niezbędne jest wszczęcie ponownego śledztwa w sprawie katastrofy. Chyba, że, jak powiedział Macierewicz, premier Donald Tusk chce, aby Rosjanie nadal decydowali o przebiegu śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej.

Reklama

Smoleńsk to było gorzej niż zbrodnia - mówił Macierewicz witając uczestników posiedzenia. - Nie będziemy brali udziału w kłamstwach - dodał.

Równocześnie Antoni Macierewicz prosił, by podczas dzisiejszego posiedzenia nie padały oskarżenia personalne. Jego zdaniem, mogą być one potem wykorzystane przez media.

Mecenas Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik części ofiar katastrofy, zapowiedział determinację do wyjaśnienia jej przyczyn. Jego zdaniem, żadna z wątpliwych okoliczności sprawy nie jest jeszcze zamknięta bądź przesądzona - ani kwestia brzozy, ani zapisów wideorejestratorów, ani kwestia odpowiedzialności urzędników BOR.

Reklama

Mecenas Pszczółkowski wyraził nadzieję, że żaden z polskich prokuratorów nie podpisze się pod raportem końcowym rosyjskich śledczych - gdy ten się ukaże. Jego zdaniem, byłaby to hańba i wykluczałoby to naszych prokuratorów z zawodu. Jak mówił, nie mieli oni nadzoru nad wieloma czynnościami dokonywanymi przez Rosjan - choćby sekcjami zwłok, czy badaniami DNA. Jak mówił, nie było też oględzin miejsca zdarzenia tuż po 10 kwietnia 2010. Dlatego - jego zdaniem - czynności rosyjskich śledczych należałoby zweryfikować.

Głos zabrała również Ewa Błasik, która podziękowała zespołowi parlamentarnemu, naukowcom i niezależnym dziennikarzom, PiS i Solidarnej Polsce. Dziękowała w szczególności Beacie Kempie, która zadzwoniła do niej po prezentacji raportu MAK i - jak wspominała - wspólnymi siłami zorganizowana została konferencja prasowa. - Dzięki temu moje serce nie pękło - mówiła. Jak przyznała, nie rozumie Polaków, którzy z satysfakcją obrażają polskich lotników, którzy byli na pokładzie tupolewa.

Przyznała również, że jest oburzona postawą Macieja Laska, szefa Komisji Badania Wypadków Lotniczych. - Po śmierci męża żyję w matrixie - mówiła wdowa, porównując stosunek, jaki mieli do gen. Andrzeja Błasika podlegli mu żołnierze, a jakie opinie na jego temat pojawiły się po raporcie MAK, w którym znalazło się obalone później stwierdzenie, jakoby gen. Błasik znajdował się pod wpływem alkoholu.

Myślę, że nadszedł najwyższy czas, by prezydent Bronisław Komorowski oczyścił honor mojego męża. (...) Mam nadzieję, że zabierze głos w obronie mojego męża i przekaże prawdę żołnierzom - dodała Ewa Błasik.

W konferencji oprócz Macierewicza uczestniczą członkowie jego zespołu, członkowie rodzin ofiar oraz naukowcy współpracujący z zespołem.

W 4.rocznicę katastrofy smoleńskiej PiS przedstawi kolejny raport w sprawie jej przyczyn. Dokument przygotowany przez zespół Antoniego Macierewicza zawiera m.in. opis rozpadu salonki tupolewa oraz analizę działania rosyjskich specsłużb. W raporcie ma też być powtórzona teza o wybuchu.

Będzie w nim przedstawiona analiza rozpadu prezydenckiej salonki, wskazująca jak najprawdopodobniej zginął prezydent RP. W raporcie znajdzie się też dogłębna analiza dotycząca wybuchów w samolocie Tu-154M oraz analiza fotograficzna w sprawie obecności Specnazu na miejscu katastrofy - zapowiedział w rozmowie z PAP Bartłomiej Misiewicz, sekretarz parlamentarnego zespołu Antoniego Macierewicza.

Raport ma potwierdzać tezę o wybuchu w Smoleńsku.

Będzie w nim więcej niż dotychczas analiz potwierdzających tezę, którą zespół już wcześniej przedstawiał, że wybuch nastąpił w powietrzu - dodał Misiewicz.