"Rosjanie próbują zatuszować (niektóre okoliczności katastrofy, w której zginął Prezydent RP Lech Kaczyński) nie z powodu jakichś mrocznych tajemnic, ale (ponieważ) z reguły niechętnie przyznają się do własnych błędów i słabości" - zaznaczył.
Tusk stwierdził, iż od początku nie miał większych złudzeń co do tego, że rosyjskie dochodzenie będzie obiektywne, ale raport rosyjskiej komisji dochodzeniowej MAK jest według niego w oczywisty sposób jednostronny. "Choć raport wyszczególnia bliskie prawdy błędy i zaniedbania polskiej strony, to pomija milczeniem, co także jest oczywiste, odpowiedzialność Rosji" - dodał.
Polityczne oceny katastrofy przez prezesa PiS-u Jarosława Kaczyńskiego Tusk uznał za niesprawiedliwe.
"Mogę zrozumieć brata tak tragicznie zmarłego prezydenta, który czuje gorycz z powodu tego, co się stało, ale nie akceptuję tego, co mówi. Zadawniona niechęć Jarosława Kaczyńskiego wobec Rosjan i jego polityczna rywalizacja ze mną często prowadziły go do niesprawiedliwych ocen. To coś, z czym muszę żyć" - wyjaśnił.
"Donald Tusk stworzył sytuację, w której ludzie na Zachodzie zadają sobie pytania, czy Polska została wepchnięta w rosyjską strefę wpływów" - zaznaczył w tym samym programie Kaczyński.
O samej katastrofie powiedział, iż "decyzje Rosjan przyczyniły się do niej. Czy były celowe, czy też był to zwyczajny chaos, trudno przesądzać". Jak powiedział, ma do siebie żal, że nie zmusił brata do podróży pociągiem.
Według rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa ustalenia MAK-u są ostateczne. "Dochodzenie oparte jest na faktach, jest bezprecedensowo przejrzyste. Polscy eksperci i prokuratorzy uczestniczyli w całym procesie. (...) W dochodzeniu nie chodzi o to, czy fakty kogoś obciążają. Są jakie są i ocenili je profesjonaliści" - podkreślił.
"Smoleńska tragedia na krótko zjednoczyła Polaków rok temu, ale obecnie są bardziej podzieleni niż w okresie, który ją poprzedzał. W aspekcie politycznym i personalnym los obszedł się z wieloma Polakami okrutnie" - zauważył autor reportażu Peter Marshall.