Świadkowie byli przekonani, że z tego wypadku nikt żywy nie wyjdzie. Tymczasem ani taksówkarzowi, ani jego pasażerowi poza drobnymi potłuczeniami nic się nie stało. Ba, pasażer, 55-letni Daniel Kocis nawet nie zauważył nieplanowanej zmiany trasy. Że coś jest nie tak, zdał sobie sprawę dopiero wtedy, gdy samochód kołami uderzył o asfalt pod wiaduktem.
Chwilę po lądowaniu na miejscu wyapdków zaroiło się od wozów policyjnych, karetek i wozów straży pożarnej.
"To ludzki czynnik, losowa pomyłka, a Bóg ją za nas naprawił" - powiedział później Kocis dziennikarzom. Jak zauważył, samochód mógł przecież wylądować zupełnie inaczej. O niecodziennym wydarzeniu napisał amerykański dziennik "Newsday".