Przedstawiciel władz irańskich oskarża Amerykanów, że nieobecność przywódcy to ich wina. Ale rzucając te oskarżenia, chce pozostać anonimowy.
Tymczasem Waszyngton twierdzi, że wizy dla irańskiej delegacji wydano wczoraj po południu. Odebrano je w Szwajcarii, bo USA i Iran od 27 lat nie utrzymują stosunków dyplomatycznych.
Jeszcze kilka dni temu Ahmadineżad twierdził, że chce rozmawiać. Miał przekonać członków Rady Bezpieczeństwa, że irański program nuklearny ma charakter wyłącznie pokojowy. Sam poprosił o udzielenie mu głosu. Teraz wiadomo, że to się nie stanie. I Rada Bezpieczeństwa bez niego zagłosuje nad nałożeniem na jego kraj nowych, ostrzejszych niż dotąd, sankcji.