Obie demonstracje - wielotysięczną zwolenników koalicji i kilkusetosobową opozycji - dzieli zaledwie kilkaset metrów. Ale przejście między placem Niepodległości a placem Europejskim przypomina podróż z zaniedbanej ukraińskiej prowincji do bogatej stolicy. Bo demonstracje, poza odległością, bardziej dzieli przepaść przede wszystkim materialna - Ukraina C walczy z Ukrainą A.

Zwolennicy Partii Regionów, komunistów i socjalistów, to przede wszystkim niezamożni ludzie, emeryci czy studenci ze wschodu kraju, którzy udział w demonstracji traktują jako okazję do zarobienia dziennie 130 hrywien, czyli około 75 złotych. Wielu z nich ma poczucie żalu do władz w Kijowie - uosabia je prezydent Wiktor Juszczenko.

"Dobrze żyją mieszkańcy Kijowa, a u nas w Zagłębiu Donieckim źle się żyje. U nas nic nie ma. Wszystkie pieniądze idą do Kijowa, i to właśnie do pomarańczowych" - mówi jedna z uczestniczek manifestacji.

Kilkaset metrów dalej zwolennicy opozycji, którzy udział w proteście też traktują jako okazję do dorobienia. Są to jednak przede wszystkim kijowscy studenci, lepiej ubrani od swoich donieckich kolegów.

Tymczasem ukraiński Sąd Konstytucyjny przełożył na 17 kwietnia rozpatrywanie wniosku deputowanych koalicji w sprawie zgodności z konstytucją dekretu prezydenta Wiktora Juszczenki o rozwiązaniu parlamentu. Juszczenko rozwiązał parlament w "obronie demokracji", bowiem zarzuca koalicji, że przekupuje posłów opozycji, by zebrać większość i znieść urząd prezydenta.

Sprawą dekretu sąd miał się zająć jutro, dlatego zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy prezydenckiego dekretu zwołali na środę gigantyczne manifestacje.

Jednak badanie sprawy "zostało przeniesione na 17 kwietnia, godzinę 9.30 (8.30 czasu polskiego)" - głosi wydany przez sąd komunikat, niezawierający żadnego wyjaśnienia.

Wcześniej pięciu sędziów - przedstawicieli prezydenta w Sądzie Konstytucyjnym - poprosiło o przydzielenie gwarantującej im bezpieczeństwo ochrony, a także poskarżyło się na wielkie naciski ze strony prorządowej koalicji.

Sąd Konstytucyjny ma rozpatrzyć skargę 53 deputowanych koalicji Partii Regionów Ukrainy, socjalistów i komunistów, którzy uważają, że ogłoszony 2 kwietnia dekret Juszczenki o rozwiązaniu Rady Najwyższej (parlamentu) Ukrainy jest sprzeczny z konstytucją. Koalicja liczy, że werdykt sądu podważy dekret prezydenta.

Sąd liczy 18 sędziów. Aby mógł podjąć wiążącą decyzję, potrzeba minimum 12 sędziów. Prezydent ma sześciu swoich przedstawicieli.

















Reklama