"Cud" - to słowo samo ciśnie się Palomino na usta. Bo jak inaczej nazwać fakt, że chłopczyk przeżył siedem godzin zawalony cegłami. Ratownicy tracili już nadzieję, wynosząc z ruin kolejne ciała. Aż niespodziewanie w gruzie, pyle i wśród połamanych desek trafili na żywe niemowlę.

Reklama

"Wytarłem mu twarz. Zaczął kichać i rozpłakał się" - mówi ratownik.

Niestety, rodzice chłopca nie mieli tyle szczęścia. Zginęli. Pech chciał, że ziemia zatrzęsła się, gdy wierni słuchali mszy. Ponad 100 osób straciło życie w ruinach kościoła San Clemente. Ich ciała w milczeniu układano na placu.

Palomino zabrał ocalonego chłopca do swojego domu. Na razie zaopiekowała się nim żona ratownika. "Maluch potrzebuje mleka i nowych ubrań" - przyznaje Ana de Palomino. A o to teraz niełatwo. Po potężnym trzęsieniu ziemi, jakie nawiedziło ten kraj dwa dni temu, tysiące Peruwiańczyków są bez dachu nad głową.

Reklama

Nie działają sklepy, urzędy, brakuje wody i jedzenia, ludzie śpią na ulicach. Kataklizm zabrał życie 540 osób.