"W raporcie nie podano nazwisk konkretnych winnych, ale wymieniono dziesiątki czynników, które doprowadziły do katastrofy. Większość z nich dotyczy kwalifikacji polskich pilotów i ich przełożonych, wobec których raport okazał się nawet surowszy niż analogiczny raport rosyjski" - czytamy w "Kommiersancie".
Dziennik podkreśla, że najwięcej słów krytyki polscy eksperci poświęcili systemowi przygotowania lotników 36. specjalnego pułku, "szkolonych według przestarzałych programów, w których nie przewidziano współpracy człowieka ze współczesnymi systemami ostrzegania o niebezpieczeństwie zbliżania się do gruntu (TAWS) i innymi samolotami (TCAS). W rezultacie podczas rzeczywistych lotów, jak ustalili eksperci, piloci po prostu ignorowali sygnały tych systemów".
W bardzo obszernym artykule, szczegółowo relacjonującym ustalenia polskiej komisji, gazeta zwraca też uwagę, że loty treningowe wykonywano w 36. pułku "tyko sporadycznie", a do lotów prezydenckich dopuszczano pilotów "niemających nawet minimalnego doświadczenia lotniczego".
Dziennik pisze, że zdaniem autorów polskiego raportu na przygotowanie lotu 10 kwietnia 2010 r. rzutowały "problemy o charakterze systemowym" - np. skład załogi został zatwierdzony raptem dzień wcześniej, dowódca statku powietrznego nie uznał za potrzebne poinformować podwładnych o planie lotu, a załoga miała schemat podchodzenia do lądowania na lotnisku Siewiernyj sprzed roku.
"Ciekawe, że polscy eksperci zwrócili szczególną uwagę na aspekt nieporuszony wcześniej przez ich rosyjskich kolegów" - pisze "Kommiersant", odnosząc się do braku na pokładzie "lidera", który pomógłby załodze zaznajomić się ze specyfiką lądowania na tym konkretnym lotnisku.
Gazeta pisze, że "z powodu pośpiechu, nerwowości i niskich kwalifikacji piloci ustawili niewłaściwy tryb pracy systemu TAWS oraz nie ustawili na barometrycznym wysokościomierzu dowódcy ciśnienia atmosferycznego". "Nerwowość wynikała zaś z obecności w kabinie dowódcy sił powietrznych Polski i szefów służby protokołu dyplomatycznego, którzy dawali do zrozumienia, że odejście na zapasowe lotnisko jest niepożądane" - dodaje dziennik.
"Kommiersant" wspomina, że według polskiej komisji katastrofie sprzyjał stan lotniska, np. utrudniające lądowanie drzewa rosnące przed pasem startowym. "Oprócz tego strona polska miała też pretensje do samego kontrolera, który informował załogę Tu-154, że znajduje się na ścieżce schodzenia" - czytamy.
"Kommiersant" informuje, że po publikacji polskiego raportu podał się do dymisji minister obrony Bogdan Klich. Dodaje przy tym, że "wszystko wskazuje na to, iż +analiza lotów+ w ministerstwie obrony Polski do tej jednej dymisji się nie ograniczy".
Gazeta pisze też, że według premiera Donald Tuska raport "może stać się podstawą dobrych stosunków między Rosją i Polską", gdyż dobre stosunki musza opierać się na prawdzie.
Komentarze (38)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeOtóż - podczas jednej z rozmów w TV, Jaro mówił o swojej rozmowie z bratem, na kilka minut przed katastrofą, a spytany o czym rozmawiali, tracąc zupełnie instynkt samozachowawczy, powiedział: brat z tego telefonu dzwonił do mnie tylko dwa (albo trzy, nie pamietam) razy i zawsze w sytuacji, kiedy był problem z lądowaniem";
Druga wypowiedź, w czasie rozmowy o tym, ze w samolocie najważniejszy jest kapitan i to on decyduje o tym czy ladowac czy nie, Jarkacz sie wyraźnie poczuł dotknięty i wypalił: "to prezydent Rzeczposlpolitej jest najważniejszą osobą w państwie i dowódcą sił zbrojnych i tylko on decyduje kiedy samolot ma lądować"
Sprawa z telefonem jest o tyle pewna, ze sam Jaro sie pogubił w zezaniach, bo najpierw mówił, ze brat dzwonił spytać o zdrowie mamy (co Lech zrobił tuż przed odlotem, wiec w sytuacji probemów z lądowaniem, nie będzie dzwonił pogadać o mamie), a po jakimś czsie, ze dzwonili do siebie tylko dwa razy z tego telefonu (specjalny telefon satelitarny)i "cyt. zawsze w sprawie kłopotów z lądowaniem".
Potwierdzeniem, na winę Jarosława, no i Lecha, jest jeszcze fakt zaginiecia tego telefonu:
"Po katastrofie Tu-154 przez media przemknęły informacje, że telefon satelitarny z samolotu zaginął, że służby rosyjskie mogły go przechwycić i przejąć ważne tajemnice Polski oraz NATO. Dopiero po jakimś czasie przyszła informacja, że już kilkadziesiąt minut po katastrofie telefon został dezaktywowany, to znaczy jego pamięć, łącznie z nakładką szyfrującą, została w zdalny sposób wykasowana.
Ale rozmowa z Jarosławem Kaczyńskim nie była szyfrowana, była jawna. Z prostego powodu – przewodniczący PiS rozmawiał ze zwyczajnego telefonu. To zdecydowanie ułatwia jej ewentualne odczytanie. Bo miejsc, gdzie została przechwycona, jest kilka."
Chyba wystarczy, co?
A jaki był prawdopodobny scenariusz - samolot z powodów, wielu zbiegów okolicznosci znalazl sie w powaznym kłopocie i z powodów zawinionych - dużo błedów, niedopatrzeń i bylejakosci przygotowań lotu, po niezawinione - duża mgła, fatalne lotnisko - które piloci dobrze znali, również jego stan techniczny, jak i niegramotę służb rosyjskich. W normalnych okoliczościach, piloci po nieudanej próbie ladowania i tak kiepskiej widoczności, zezygnowaliby z niego, bo sami samobócjami tez nie są, ale..., włąsnie cały ten wyjazd do Katynia, nie był żadną pielgrzymką, tylko pokazówką obrazonych kurdupli, stąd na pokładzie tyle zacnych osób - i on tam musiał być, i koniec. Poza tym prezydentowi nikt nie bedzie mówił co ma robić, oczywiscie poza bratem, bez konsultacji z którym nawet jednego słowa nie potrafił na szczycie w Brukseli powiedzieć, gdzie podczas narady zapytany o zdanie, przy wszytskich zdzwonił do Jarkacza z pytaniem co ma mówić:)))))))
Swiadomy przyłozenia reki do smieci brata, zaczał robic z niego męczennika, który "poległ w służbie dla ojczyzny", a żeby sie jakoś z tego wybronić samemu przed sobą znalazł sobie rosyjską bombę.
i Polska. Czas leczy rany,skonczyl sie ZSSR - panstwo, ktore powstalo na
doktrynie Marxa,Engelsa Lenina i Stalina i wielu innych zydow jak Beria, odpowie-
dzialnych za mord polskich oficerow WP.Nowy rzad rosji jest zdolny do utworzenia
dobrych, wzajemnych stosunkow z Polska. Polska potrzebuje przyjazni z Rosja
i Niemcami, oczywiscie rowniez z innymi krajami.
PO = PROPAGANDA - OGŁUPIANIA , NARODU ...
Jeżeli Ruscy byli by bez winy to nie zamawialiby tak dennego , stronniczego raportu.