W akcji bierze udział kilka tysięcy osób, które starają się przedostać w okolice sądu rejonowego, gdzie odbywa się rozprawa byłej premier. Nie pozwala na to milicja, której funkcjonariusze usuwają ludzi z ulicy. Dochodzi do niewielkich przepychanek.

Reklama

Wcześniej jeden z liderów opozycyjnego Bloku Julii Tymoszenko, wiceprzewodniczący ukraińskiego parlamentu Mykoła Tomenko apelował do zwolenników byłej premier, by unikali konfliktów z milicją.

"Naszym zadaniem jest nie dopuścić do prowokacji, by władze nie miały podstaw do wprowadzenia stanu wyjątkowego. Gdy przed sądem znajduje się kilka tysięcy omonowców (potoczna nazwa funkcjonariuszy specjalnych oddziałów milicji - PAP), oznacza to, że władze się boją i robią wszystko, by zakazać zgromadzeń, strajków i protestów" - powiedział Tomenko.

Odczytywanie wyroku Tymoszenko, która oskarżana jest o nadużycia przy zawieraniu kontraktów gazowych z Rosją w 2009 roku, rozpoczęło się kilka minut po godz. 8 czasu polskiego. Obrońcy byłej premier oczekiwali wówczas, że może to potrwać kilka godzin.

Prokuratura żąda dla Tymoszenko siedmiu lat pozbawienia wolności. Była premier utrzymuje, że inspiratorem procesu w jej sprawie jest prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz.