Do tej pory z wraku wydobyto ponad 100 ciał, prawie 200 osób uznaje się za zaginione. Z 29 członków załogi uratowało się 20 osób, w tym kapitan jednostki oraz oficer, który w chwili katastrofy stał za sterami promu Sewol.

Reklama

Do ogromnych rozmiarów katastrofy - zdaniem załogi - przyczyniło się zbyt duże przechylenie statku, wskutek którego dotarcie do szalup ratunkowych okazało się niemożliwe. Z 46 szalup ratunkowych na Sewol, użyto zaledwie jednej. Dotychczas ustalono, że jednostka zaczęła nabierać wody po tym, jak wykonała gwałtowny skręt.

Jeden z oficerów znajdujących się na mostku podczas przesłuchań zasugerował, że katastrofa mogła być spowodowana awarią urządzeń na promie.

Zebraliśmy się wszyscy razem po tym, jak (prom) przechylił się. Najpierw próbowałem przywrócić go na poprzednią pozycję, ale nie działały żadne urządzenia. Potem kapitan zdecydował o zaraportowaniu o całej sytuacji i o rozpoczęciu wydawania szalup ratunkowych. Prom był jednak za bardzo przechylony i nie dało się tego zrobić - mówił Shin, oficer promu Sewol.

Jak informują koreańskie media, pierwszy sygnał o problemach Sewol, służby ratownicze otrzymały od jednego z członków wycieczki szkolnej płynącej promem na wyspę Czedżu. Na numer alarmowy podczas tragedii dzwoniło około 20 uczniów. Jak ujawniono, członkowie załogi Sewol byli jednymi z pierwszych, którzy opuścili tonącą jednostkę.